- Hej siostruś! - zaśmiał się Nathe. Była już gotowa się zemścić, ale przez kosmyki włosów zauważyła drugą osobę. Drobna Togrutanka stała kilka kroków od wejścia. Liraz szybko odgarnęła blond kosmyki z twarzy i wstała starając się udawać, że wcale się nie wygłupiła.
- Hej, jeżeli mój brat próbuję cię podrywać to wiej jak najdalej i nie oglądaj się za siebie. - wypaliła zanim dokładniej jej się przyjrzała.
- Emmm... No wiesz, gdyby spróbował mnie podrywać, mój mistrz zaraz by go załatwił. - odpowiedziała Togrutanka. Liraz zmarszczyła brwi. Mistrz? Kim ona...?
- Gdybyś chociaż raz słuchała zamiast od razu gadać wiedziałabyś, że Ahsoka jest Jedi. - dodał Nathe mierzwiąc jej włosy. Odepchnęła szybko jego dłoń i fuknęła.
- Jeżeli zaraz nie przestaniesz, młody, to przejdę się do mistrza twojej kumpeli i naopowiadam mu takich rzeczy, że zamorduje cię z miejsca. - odparła odpychając go od siebie.
- Ej! Jestem tylko półtora roku młodszy! - zawołał urażonym tonem chłopak.
- Dwa lata szczylu. - poprawiła go.
- Rok, dziesięć i pół miesiąca i dwie godziny. - mruknął.
- Mhmmm... - wywróciła oczami. - Czemu mam wątpliwy zaszczyt użerać się z tobą? - spytała.
- Wybacz, nie wiedziałem, że jestem taki okropny... Miałem oprowadzić Ahsokę, ale przyda jej się lekko zmienić ciuchy, żeby nie było widać, że jest Jedi. - odpowiedział nadal lekko "obrażony". Blondynka spojrzała na padawankę i uśmiechnęła się do niej szeroko.
- Nathe, wynocha! - wypchnęła brata za drzwi po czym pociągnęła Ahsokę w stronę lustra. Po chwil siedziała przy szafie przerzucając kolorowe ubrania i mrucząc coś do siebie pod nosem. Co jakiś czas spoglądała na Togrutankę po czym wracała do przerwanego zajęcia. Po kilkunastu minutach na podłodze leżała większość zawartości jej szafy. Cały czas mruczała coś o dopasowaniu danego ubrania do swojej nowej "modelki". Ahsoka czuła się trochę speszona. Nie była przyzwyczajona do tego, że cała uwaga skupiała się na niej. Głównie była niewidzialna, ewentualnie czasami Rycerzyk dawał jej niewielki oddział, jeżeli musieli rozdzielać się na misjach. Nigdy do końca nie wybaczy Anakinowi tego, jak kiedyś zostawił jej dowodzenie nad całym statkiem, który, nawiasem mówiąc, był resztką ich sił, bo sam udał się na prawie samobójczą misję. Czuła się jakby zapomniała wszystkiego, czego się nauczyła. Kiedy zapytano ją co robić miała wrażenie jakby cały świat patrzył na nią, a ona była mała i wystraszona. Bała się o mistrza, bała się, że znowu coś zawali, że wszyscy zginą z jej winy i cała misja się nie powiedzie. Wszystko spadło na nią, a ona miała tylko czternaście lat i czuła się jakby wszystko spadło na nią.
- Hej, wracaj na ziemię. - Liraz pomachała jej dłonią przed oczami. Togrutanka zamrugała kilka razy, żeby uwolnić się od wspomnień. Blondynka stała przed nią uśmiechając się, a w rękach trzymała wybrane dla niej ubrania.
- Przepraszam, ja po prostu... - potrząsnęła głową odganiając otępienie.
- Spokojnie, mi też zdarzają się takie odloty. Najczęściej w szkole... na matmie... - zrobiła zamyśloną minę. - Na przykład pojawia mi się w głowie takie "Ciekawe czy skoro są koniki morskie to mogą być też jednorożce morskie?"... - urwała i popatrzyła na padawankę. Obie przez chwilę milczały przypatrując się sobie, a potem równo zaśmiały się.
- Też tak mam... Kiedy muszę wysłuchiwać przynudzających mistrzów, albo polityków. - odpowiedziała Ahsoka.
- Pewnie czekają cię tortury? Wiesz, cały tydzień z politykami... - stwierdziła blondynka.
- Tsaaa... Zawsze mogę myśleć o morskich jednorożcach. - uśmiechnęła się padawanka.
- Widzę, że się przydałam... Trzymaj, możesz przebrać się w łazience. - podała jej ubrania i wskazała odpowiednie drzwi.
- Dzięki. - odpowiedziała Ahsoka zamykając za sobą drzwi. Kiedy się obróciła znalazła się przed kolejnym lustrem. Popatrzyła na swoje odbicie i z cichym westchnięciem zaczęła się przebierać. Po chwili stała jedynie w bieliźnie. Popatrzyła na swoje odbicie w tafli szkła. Nie wyglądała źle, była chuda, może nawet trochę za chuda, ale nic nie mogła na to poradzić, nie była też wcale taka "płaska" i nie posiadała praktycznie żadnych blizn, mimo, że lista jej wypadków mogła się ciągnąć stąd na Tatooine. Zaczęła się ubierać, chociaż wcześniej nawet nie popatrzyła dokładniej na to, co Liraz jej dała. W końcu miała na sobie krótkie spodenki z obszarpanymi zakończeniami nogawek, założone na czarne legginsy i fioletową bluzkę bez rękawów ze zwiewnego materiału, który lekko spływał z jej ramion. No i zostały buty, na szczęście jej nowa znajoma musiała się domyślić, że padawanka nie zniesie niczego na obcasie i dała jej czarne buty sięgające do kostek, które idealnie pasowały do stroju. Wzięła swoje ubrania i wróciła do pokoju Liraz, która siedziała na łóżku, a wszystkie rozrzucane ubrania jakimś cudem znalazły się już w szafie.
- No, wyglądasz świetnie. - stwierdziła z uśmiechem.
- Nie wiem czy świetnie, ale chyba lepiej. - odpowiedziała.
- Nie przesadzaj. - blondynka machnęła lekceważąco dłonią. - Jest świetnie, wcześniej też było.
- Nie chce mi się kłócić. Idziesz z nami? - spytała Ahsoka.
- Nie dzisiaj, ale później też będzie czas. - odpowiedziała. - Dobra, leć, ja mogę odnieść twoje rzeczy. - I zanim Togrutanka zdążyła coś jeszcze powiedzieć, znalazła się na korytarzu obok Nathe'a. Chłopak uśmiechnął się do niej. Poczuła się jakby wszystko zaczęło się kręcić. Mimo, że NIC nie czuła do tego chłopaka musiała przyznać, że wyglądał słodko. Oczywiście cały czas starała się myśleć o Chase'ie. Oczywiście to też musiała ograniczyć, bo ktoś zacząłby mieć podejrzenia. Poza tym od tego zaczęłaby za nim tęsknić, a na to tym bardziej nie mogła sobie pozwolić. Czemu nagle zachowywanie się jakby nic się nie działo było takie trudne?
- Idziemy? - zapytał chłopak. Kiwnęła głową, a on poprowadził ją plątaniną korytarzy do wyjścia z budynku. Wyszli jednym z pomniejszych wyjść i kamiennym chodnikiem ruszyli do miasta. Po obu stronach od krawężnika ciągnął się zielony trawnik, a co kilka metrów rosły drzewa. Przed nimi rysowały się pierwsze budynki w mieście. Szczyty wieżowców błyszczały w popołudniowym słońcu, ale nie były one tak wysokie jak na Coruscant i na pewno nie było ich tak wiele. Poza tym szybko dotarli na jedną z głównych ulic, którą zajmowały niższe budynki, w których znajdowały się sklepy, restauracje i małe budki z lodami i tym podobnymi. Mieszkańcy miasta chodzili między sklepami a szum ich rozmów roznosił się po okolicy.
- Głodna? - spytał Nathe lekko pochylając się nad nią. Uniosła głowę spoglądając na chłopaka. Do tej pory jakoś nie pomyślała o jedzeniu, ale musiała przyznać, że jest trochę głodna.
- Tak trochę. - przyznała. Zanim się obejrzała Nathe zaprowadził ją na drewnianą ławkę ze stolikiem, osłoniętą wielkim parasolem.
***
Wrócili kiedy niebo zaczynało barwić się na pomarańczowo. Nawet nie zauważyli kiedy minęło te kilka godzin. Zbyt dobrze im się ze sobą rozmawiało. Tak naprawdę gdyby Liraz nie zadzwoniła do Nathe'a, żebym mu przypomnieć o kolacji, pewnie dalej byliby w mieście. Wbiegli na korytarz, na którym wpadli na Anakina, dosłownie. Ahsoka zahaczyła nogą o dywan i poleciała prosto na plecy Skywalkera.
- Przepraszam! - zawołała lądując na tyłku. Anakin potknął, ale został na nogach. Obrócił się żeby spojrzeć na swoją genialna padawankę.
- Poważnie Smarku? - westchnął spoglądając na nią. I zatkało go. Jego Smarkuś nie był jego Smarkusiem! Była ubrana zupełnie inaczej, jakby ktoś podmienił jakąś szesnastolatkę ze szkoły i dał jej głowę Ahsoki.
- Nie, na żarty. - odpyskowała szybko podnosząc się na nogi. - Na co tak patrzysz? - dodała z miną niewiniątka.
- Na nic... - Ale ona dokładnie wiedziała o co mu chodziło. Nigdy by nie pomyślał o niej jak o normalnej dziewczynie, była padawanką i zawsze będzie Jedi. Normalnością, dla niej były treningi i misje. Nawet nie wiedziała jak wygląda inne życie.
- Mhm... - mruknęła i wyprzedziła go. Usłyszała jak dwaj pozostawieni przez nią faceci równocześnie pytają się co jej się stało. Olała ich. Czy musi być jakiś powód? Po prostu idzie na kolację...
- Przepraszam! - zawołała lądując na tyłku. Anakin potknął, ale został na nogach. Obrócił się żeby spojrzeć na swoją genialna padawankę.
- Poważnie Smarku? - westchnął spoglądając na nią. I zatkało go. Jego Smarkuś nie był jego Smarkusiem! Była ubrana zupełnie inaczej, jakby ktoś podmienił jakąś szesnastolatkę ze szkoły i dał jej głowę Ahsoki.
- Nie, na żarty. - odpyskowała szybko podnosząc się na nogi. - Na co tak patrzysz? - dodała z miną niewiniątka.
- Na nic... - Ale ona dokładnie wiedziała o co mu chodziło. Nigdy by nie pomyślał o niej jak o normalnej dziewczynie, była padawanką i zawsze będzie Jedi. Normalnością, dla niej były treningi i misje. Nawet nie wiedziała jak wygląda inne życie.
- Mhm... - mruknęła i wyprzedziła go. Usłyszała jak dwaj pozostawieni przez nią faceci równocześnie pytają się co jej się stało. Olała ich. Czy musi być jakiś powód? Po prostu idzie na kolację...
***
Leżała na łóżku wpatrując się w sufit. Nie mogła spać, albo nie chciała. Bała się zasnąć. Nie chciała mieć kolejnych snów. Blade światło księżyca wpadało przez okna i padało jej na twarz. Westchnęła i przewróciła się na bok. Mogłaby zadzwonić do Chase'a, ale nie miała pojęcia która godzina jest na Coruscant. Poza tym to i tak by jej nie pomogło. W końcu wyślizgnęła się z łóżka ziewając. Była zmęczona, ale nie mogła zasnąć, to było naprawdę okropne. Jej stopy zetknęły się z przyjemnie ciepłym i miękkim dywanem. Wyszła na balkon i wzdrygnęła się kiedy poczuła otulające ją zimno. Pokój Anakina był zaraz obok jej, więc mogła zauważyć co się u niego działo. Nie interesowało jej to. No... Może wcześniej by spróbowała zajrzeć jakby poszedł się myć... Ale to już było i minęło. Poza tym mimo wszystko nie zależało jej oglądaniu jej mistrza... w całości. Mimo wszystko kiedy oparła się o barierkę kątem oka zauważyła, że drzwi jego balkonu były lekko uchylone. Olała to i odwróciła głowę w drugą stronę. Chciałaby w końcu móc zasnąć. Czemu to było takie trudne? Skąd brały się te koszmary? Może to coś z nią było nie tak... A może to Moc próbowała ją przed czymś ostrzec, tylko ona tego nie rozumiała. Nie, to bez sensu. Te sny nie miały ze sobą nic wspólnego, poza tym, że za każdym razem budziła się przerażona. Nagle z rozmyślań wyrwał ją jakiś dźwięk. Wyprostowała się. Znajomy... śmiech? Tak, to chyba był śmiech. Należał do kobiety. A potem drugi, który z pewnością należał do Anakina. Ale... Nie, niemożliwe! Był środek noc... Poczuła, że się rumieni. Usłyszała coś, czego nie powinna słyszeć... No i oczywiście nie chciała słyszeć! Ale jej mistrz nie mógł tak w środku nocy... I to z Padme! Bo przecież nie było żadnej innej osoby, która teraz mogłaby z nim być. Nie wiedziała co o tym myśleć. Ona naprawdę nie chciała tego słyszeć! Teraz na pewno nie zaśnie! Albo... Albo to ze zmęczenia, tak, ostatnio ciągle jest zmęczona. Przecież... Przecież to niemożliwe, żeby jej mistrz postanowił w środku nocy przelecieć senator Amidalę! Wróciła do swojego pokoju stwierdzając, że zimne powietrze jej zaszkodziło. Oczywiście cały czas czuła się dziwnie. Sama myśl o tym, że chociażby wydawało jej się, że słyszy Anakina w Takiej sytuacji nie dawała jej spokoju. Ale to niemożliwe...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Des: If I had you, life would be party it'd be ectasyyyyy *jak kot na płocie*
Ahsoka: No znowu?! ;-;
Ahsoka: No znowu?! ;-;
Nico: Kobieto, nienawidzisz nas!
Des: Oh my friend, you're holding out your hand...
Ahsoka: I ciągle zmienia płytę!
Ahsoka: I ciągle zmienia płytę!
Nico: Na Hadesa!
Ahsoka: Nie znam gościa.
Nico: Aktualnie siedzi w kuwecie, przez nią! *wskazuje oskarżycielsko na Des*
Des: Co ja? *niewiniątko* Nico, zgubiłeś uszy!
Nico: Miau?
Des: No ^-^
Ahsoka: Hej! Z niego robisz kota, a mi każesz podsłuchiwać Rycerzyka podczas posuwania Padme?! Gdzie tu sprawiedliwość?!
Ahsoka: Hej! Z niego robisz kota, a mi każesz podsłuchiwać Rycerzyka podczas posuwania Padme?! Gdzie tu sprawiedliwość?!
Des: Zabalowała razem z Posejdonem ~.~
Ahsoka: Yhhh...
Nico: Jaka sprawiedliwość?! Ten dziad cały czas obmyśla podły plan wrobienia mnie w Yaoi! A jak myślisz, skąd te uszy?! ;-;
Nico: Jaka sprawiedliwość?! Ten dziad cały czas obmyśla podły plan wrobienia mnie w Yaoi! A jak myślisz, skąd te uszy?! ;-;
Ahsoka: Sugerujesz, że to ma być podniecające?
Des: Nie, Neko Nico jest słodki :3
Nico: Psik podłe baby!
Anakin: Ahsoka, gdzie ty się włóczysz?!
Ahsoka: Nigdzie, mam kota! *łapie Nico za fraki*
Anakin: Co ty znowu odstawiasz? -.-'
Des: Nie twój interes, psik! *rzuca w Anakina trampkiem*
Anakin: Ja się z tego wypisuję!
Ahsoka: To mogę mieć kota! ^-^
Nico: Nie lubię Whiskasa! ;-;
Hahaha to nazywa się przedłużanie rozdziału bo czekam na Wikę >.> A Anakin niech się cieszy, że miał okazję oberwać moim zacnym trampkiem! *^* Mam Miasto Popiołów, kolejna niepotrzebna Wam informacja. Podoba mi się jedynie początek i koniec rozdziału, no ale... Jakoś musi to przejść ;-; I proooooooooooszę o komentarze T.T Tak ślicznie... Słodko, jak Neko Nico (w tle słychać oburzone prychnięcie). Dobra, koniec tego, bo tylko truję dupę.
PS. Jud, pamiętaj o czym miałaś napisać! xDDDDD
Des: Nie twój interes, psik! *rzuca w Anakina trampkiem*
Anakin: Ja się z tego wypisuję!
Ahsoka: To mogę mieć kota! ^-^
Nico: Nie lubię Whiskasa! ;-;
Hahaha to nazywa się przedłużanie rozdziału bo czekam na Wikę >.> A Anakin niech się cieszy, że miał okazję oberwać moim zacnym trampkiem! *^* Mam Miasto Popiołów, kolejna niepotrzebna Wam informacja. Podoba mi się jedynie początek i koniec rozdziału, no ale... Jakoś musi to przejść ;-; I proooooooooooszę o komentarze T.T Tak ślicznie... Słodko, jak Neko Nico (w tle słychać oburzone prychnięcie). Dobra, koniec tego, bo tylko truję dupę.
PS. Jud, pamiętaj o czym miałaś napisać! xDDDDD