Obudziła się przed dziewiątą kompletnie
niewyspana. Przetarła oczy dłońmi i
cicho ziewnęła. Chętnie by jeszcze pospała ,czuła się jakby coś przyciągało ją
do łóżka ,tak bardzo chciało jej się spać…Może nikt nie zauważy jak wstanie
później? Podskoczyła jak oparzona kiedy uświadomiła sobie ,że przecież o
dziewiątej miała trening z Anakinem.
-Cholera…-mruknęła ,miała na
wszystko około piętnaście minut.
Szybko pobiegła wziąć krótki
prysznic i ubrała się. Zostało jej pięć minut ,złapała z szafki miecze i
przypięła je do pasa ,nie wiedziała po co ale do kieszeni wepchnęła liścik
,który dostała zeszłej nocy. Trzy minuty ,wybiegła z pokoju ,przypadkiem wpadła
na jednego z Rycerzy ,przepchnęła się przez grupkę młodzików ,zderzyła się z
Lou. Tej ostatniej szybko krzyknęła „cześć” i pobiegła dalej. Na salę
treningową wpadła spóźniona kilka minut. To chyba była jej wada wrodzona
,ciągle się spóźniała.
-Mogę wiedzieć co tym razem cię
zatrzymało Smarku?-zapytał Anakin od niechcenia.
-Przepraszam…zaspałam i…tak samo
wyszło…-zaczęła się tłumaczyć.
-A łaskawie powiesz czemu
zaspałaś?-drążył temat.
-Tak jakoś samo
wyszło…-odpowiedziała wymijająco.
Dobrze wiedziała czemu zaspała
,ale nie przyzna mu się ,że prawie ukradziono jej miecz w środku nocy ,o tym
nie ma mowy.
-Ahsoka…-westchną wyczuwając ,że
coś przed nim ukrywa-Co tym razem się stało?-zapytał.
-Nic ,po prostu zaspałam ,czemu
zwyczajnie nie przyjmiesz tego do wiadomości i nie zaczniemy?-odpowiedziała z
lekką irytacją.
Była niewyspana i to bardzo ,co
skutkowało wyjątkową drażliwością ,to było jej kolejną wadą ,niewyspana łatwo
się wkurzała.
-Nie przyjmę bo to kłamstwo ,co
robiłaś Ahsoko?-spytał nie zwracając uwagi na jej ton.
-Nic nie robiłam! Odpuść już
sobie!-praktycznie wrzasnęła.
Miała dość tej jego wścibskości
,czemu on wszystko musiał wiedzieć?
-Kłamiesz...znowu.-stwierdził.
-Nie
kłamię ,nigdzie nie byłam!-odparła tłumiąc ziewnięcie.
Zauważył
to ,widział ,że była niewyspana. Chyba właśnie wpadła ale postanowiła obstawać
przy swoim ,chyba zasługiwała na odrobinę prywatności? Przecież jej życie nie
kręciło się jedynie wokół miecza świetlnego i Mocy ,mogła mieć swoje prywatne
sprawy. Odwróciła się do niego plecami i wepchnęła ręce do kieszeni.
-Kłamiesz, przecież wiem, że gdzieś byłaś.-powiedział.
-Kłamiesz, przecież wiem, że gdzieś byłaś.-powiedział.
Czemu
tak się wypierała prawdy? Przecież wiedziała ,że kłamstwo można łatwo wyczuć.
-Niby
gdzie miałabym być? Chyba w łóżku.-prychnęła gwałtownie wyszarpując ręce z
kieszeni ,nie zauważyła ,że przypadkiem z jednej z nich wypadł liścik.
Anakin
szybko podniósł liścik z podłogi i przeczytał go. Wędrując wzrokiem po
starannie napisanych literach przez jego głowę przelatywało tysiące myśli
i podejrzeń. Większość z nich opierała się na pytaniu "Czy ona ma
chłopaka?” Wcześniej nic na to nie wskazywało ale przecież wszystko jest
możliwe.
-A z kim
byłaś?-zapytał.
Gwałtownie
obróciła się w jego stronę a jej oczy zrobiły się jeszcze większe niż
zazwyczaj.
-Byłam
sama ,a z kim miałabym być!?-odparła wkurzając się jeszcze bardziej.
Co on
sobie wyobrażał!? Czy poważnie ma o niej takie zdanie czy znowu się z niej
naśmiewa? Przecież nikogo nie miała ,na samą myśl o tym ,że mogłaby mieć
chłopaka chciało jej się śmiać! Poza tym nawet jeśli by w kimś się zakochała ,w
co bardzo wątpiła ,nie poszłaby od tak do łóżka ,nie wspominając już o tym ,że
przecież przywiązanie było zabronione więc zakochanie od razu wykluczyła ze
swojego życia.
-Nie
wiem z kim miałabyś być ale chcę wiedzieć jak ten debil ma na imię?-powiedział
Anakin.
Warknęła
z irytacji ,dopiero teraz dostrzegła ,że w ręce trzyma karteczkę ,zauważyła
fragment tekstu i w myślach zaklęła. I wszystko jasne ,czemu ten liścik musiał
jej wypaść? Ona zawsze ma pecha.
-Żaden
debil nie istnieje Rycerzyku! Oddawaj mi ten liścik!
-To co robiłaś w nocy?-zapytał.
-To co robiłaś w nocy?-zapytał.
-No
czekaj niech się zastanowię…a no tak ,spałam ,jak wszyscy normalni ludzie!-odpowiedziała
rzucając mu krótkie spojrzenie mówiące „weź mnie nie irytuj” ,on oczywiście nic
sobie z tego nie zrobił.
-Jakbyś
spała to byś się wyspała.-stwierdził.
-Ale się
nie wyspałam ,zdarza się.-wzruszyła ramionami-A teraz może łaskawie zechcesz
oddać mi moją własność?-dodała wskazując na liścik w jego dłoni.
-Nie ,od
kogo to jest?-zapytał unosząc rękę do góry żeby nie mogła dosięgnąć do kartki.
-Nie
wiem! Oddawaj!-zawołała próbując doskoczyć do jego dłoni.
Nie
powie mu o ukradzionym mieczu ,nawet jeżeli grozi to podejrzeniami o zakochanie
się w kimś ,nie przyzna się ,że tak łatwo dała się okraść.
-Nie
oddam ci. Przyznasz się od kogo to?
-Gdybym sama
wiedziała! Weź się nie wydurniaj i oddawaj mi go ,to nie twój interes ,to moja
prywatna sprawa!-zawołała.
-Nie
,nie oddam ci go ,skoro nie wiesz kto jest nadawcą sam go znajdę.
-Pfff….życzę
szczęścia…-prychnęła krzyżując ręce na wysokości piersi.
Nie ma
mowy żeby go znalazł ,jedyne co mogła o nim powiedzieć to było to ,że był niewiarygodnie
zręcznym chłopakiem i nie dało się go wyczuć w Mocy ,z takimi informacjami
nikogo nie da się znaleźć chyba ,że ten ktoś sam się ujawni.
-Nie mów
,że we mnie nie wierzysz Smarku.-mimo wszystko uśmiechną się do niej.
-Nic o
nim nie wiesz ,ja z resztą też ,nie wiesz gdzie go szukać ,nic nie wiesz ,nie
znajdziesz go.-stwierdziła-A teraz łaskawie mi to oddasz?
-Jeszcze
zobaczymy czy go znajdę ,nie oddam ci.
-Yh
,czemu ty zawsze musisz postawić na swoim co!?-ze złości tupnęła nogą i znowu
się od niego odwróciła.
Nie
znosiła tego ,zawsze musiał mieć ostatnie zdanie. No okey ,była tylko padawanką
ale to chyba nie znaczyło ,że nie ma nic do powiedzenia w swoich sprawach! Ten
liścik był jej i obojętnie od kogo go dostała nikt nie powinien się do tego
mieszać.
-To nie
ja tu okłamuję swojego mistrza.-zarzucił jej.
O co mu
tym razem chodziło!? Przecież już mu wszystko tłumaczyła ,nie wspominała tylko
o próbie ukradnięcia jej miecza ale to nie było teraz ważne.
-O co ci
chodzi!? Nie okłamuję cię!-zawołała próbując się obronić.
Nie
powie mu ,nie ,nie ,nie!
-Więc
czemu nie powiedziałaś mi o liściku?
-Czemu
miałabym mówić? To tylko głupi liścik.-wzruszyła ramionami.
Chyba
nie do końca tak uważała ,niby to były tylko dwa krótkie zdania napisane na
szybko ale jednak jakiś cichy głosik w jej głowie mówił jej ,że to powinno coś
dla niej oznaczać. Ten podpis ,jedna litera ale jednak powinna coś dla niej
znaczyć ,no przynajmniej miała takie wrażenie. Poza tym ten złodziej ,on był
taki tajemniczy ,była pewna ,że nie był do końca zwyczajny ,nikt normalny nie
porusza się tak szybko i nie rozpływa się w powietrzu zostawiając po sobie
tylko liścik. I po co kradł jej miecz skoro go oddał? Po co chciał ją zobaczyć?
Nie znała go ,no chyba ,bo tutaj też miała wątpliwości.
-Gdyby
był taki głupi jak mówisz ,nie ganiałabyś za jego nadawcą pół nocy po mieście.-powiedział
Anakin.
Prawie
się zakrztusiła. Jakim cudem on wiedział!? To graniczyło chyba z cudem
,przecież nikt jej nie widział. Zabije ją ,to pewne ,a teraz dostanie jej się
jeszcze bardziej.
-Ja…ja
wcale za nikim nie ganiałam…-wymamrotała próbując jeszcze jakoś się wyratować.
Wiedziała
,że nie ma prawie żadnych szans na to ,że jej uwierzy ale nie chciała się
poddawać.
-Kamery
mówią co innego-odwrócił się do niej plecami-Nie wierzę ,że mi nie ufasz Smarku.
Co!? To
ona jemu nie ufa!? No tak ,bardzo trafione ,nie ma co. Bo to przecież ona znika
czasami na cale dnie bez słowa i nigdy nie mówi co się z nią dzieje!
-Ufam
ci.-powiedziała ,przy okazji gryząc się w język ,żeby czegoś nie
dopowiedzieć-Ale co miałam zrobić? Budzić cię? No proszę ,przecież to tylko by
spowodowało ,że on by uciekł a potrafię sobie sama dać radę. Nie jestem już tą
głupią czternastolatką co rok temu ,umiem sobie sama poradzić ,czemu we mnie
nie wierzysz?-ostatnią część wypowiedziała trochę ciszej i może z lekkim
wyrzutem.
Myślała
,że przez ten rok zaczął jej ufać ,przestał ją traktować jak uczennicę
wciśniętą mu na siłę i jednak mu na niej w jakiś sposób zależało ,ale nadal nie
traktował jej poważnie ,albo w nią nie wierzył albo był trochę nadopiekuńczy
,ciężko jej było ocenić jak jest.
Wpatrywała
się w niego swoimi wielkimi ,niebieskimi oczami czekając na odpowiedź. Zmieniła
się przez ten rok ,i to bardzo ,urosła ,jednak nadal była drobna ,coraz mniej
przypominała dziecko ,ale jej oczy się nie zmieniły ,dodawały jej niewinności.
-Wierzę w
ciebie. Skąd masz ten liścik?-zapytał.
Westchnęła
cicho. I tak już wie czemu się spóźniła i czemu jest niewyspana ,sam się
wszystkiego dowiedział.
-Był
przy mieczu…nie wiem od kogo to ,i co to znaczy…to znaczy ,mam wrażenie ,że
powinnam wiedzieć ale nie wiem…-przyznała wbijając wzrok w podłogę.
-To
poważna sprawa Ahsoko…-stwierdził kładąc jej dłoń na ramieniu.
Poważna?
Sama nie wiedziała ,w praktyce to tylko liścik i chyba kradzież miecza nie była
formą ataku wymierzoną w nią więc czym tu się martwić?
-Czemu?
Może po prostu przywykniesz do tego ,że jestem najbardziej pechową istotą w
galaktyce i zaczniemy ten trening?-zapytała.
-Ten
ktoś może czegoś chcieć…
-Taaa
,na pewno ,wyśledzi mnie ,wykorzysta do jakichś chorych celów ,zabije pluszakiem
a moje zwłoki sprzeda na czarnym rynku-powiedziała ironizując-proszę cię
Rycerzyku ,jakby czegoś chciał nie zniknąłby od tak.
-Tak
,bardzo zabawne ,może od razu wybierzemy ci trumnę co?
Przewróciła
oczami i lekko się uśmiechnęła.
-Po
prostu oddaj mi tą kartkę i zaczynajmy okey?-poprosiła.
Kiwnął
głową i oddał jej liścik
-Dzięki…-schowała
go do kieszeni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
May napisane
^^. Miało być później ale Wika mnie molestowała xD. Przy okazji ,wielkie dzięki
sister za pomoc z dialogami ,mi wczoraj już mózg siadał ,wszystko przez to bierzmowanie
,chyba chodzenie do kościoła ma na mnie zły wpływ o.O.
PS.
Wikuś ,nie molestuj mnie o kolejny rozdział od jutra bo muszę jeszcze na
drugiego bloga napisać bo inaczej zostanę zjedzona =D.