Wika, proszę, nie zabijaj ;___;
Pisałam męcząc całą domową populację tym: <klik> po naoglądaniu się przeróbek Kucyków Pony, wybaczcie jeżeli pisałam od rzeczy.
~~~
Pomarańczowe płomienie rzucały lekką poświatę na ścianę i jej twarz. Siedziała po turecku i wpatrywała się w rozgwieżdżone niebo. Wiele razy tak siedziała, nie mogła już zliczyć ile, ale tym razem było inaczej, dzisiaj była w domu, miejscu, z którego pochodziła. Może nigdy tak naprawdę nie czuła się związana z tą planetą, ale nie mogła zaprzeczyć temu, że teraz czuła coś innego, jakby budziła się część niej, która do tej pory pozostawała uśpiona, ale teraz zaczynała dawać o sobie znać. To było wpisane w jej życie, w całą jej osobę, była Togrutanką, pochodziła stąd i obojętnie jakby się starała nigdy nie wymaże tego ze swojego życia. Przetarła oczy żeby się lekko rozbudzić. Nie wiedziała ile czasu już minęło, ale czuła, że dość sporo, stwierdzała to głównie po tym, jak bardzo obolałe były jej pośladki, a teraz już traciła w nich czucie, prawie jak wtedy, kiedy musiała siedzieć na kilkugodzinnym wykładzie mistrza Kenobiego, tylko, że wtedy dodatkowo myślała, że zacznie rzygać tymi wszystkimi "mądrościami". Z drugiej strony wtedy miała też pod ręką Chase'a, z którym mogła pogadać...albo też tworzyć karykatury mistrza. Popatrzyła w bok na śpiącego Anakina. Może to lekkie zmęczenie albo ogólne rozproszenie sprawiły, że zwracała jedynie uwagę na to, że mogłaby teraz się przy nim ugrzać. Zawsze, gdy była zmęczona ciężko jej się myślało, albo myślała o samych bezsensownych sprawach. Cicho ziewnęła i przeciągnęła się, była może trzecia w nocy, a jej przychodziły coraz głupsze myśli do głowy. Najpierw zaczęła się zastanawiać nad alternatywną wersją wszechświata, w którym Anakin jednak by ją kochał, ale dziwnie szybko jej przeszło i przyłapała się na myśleniu o czym innym. Czemu jej podświadomość ciągle przypominała jej pocałunek z Chasem? To przecież było dla żartu, kolejny głupi wybryk. Chase był jej najlepszym przyjacielem, nie mogła się w nim zakochać, sama ta myśl sprawiła, że chciało jej się śmiać. Mimo wszystko nadal wspominała tą krótką chwilę, ciepło jakie poczuła, dotyk jego ust na swoich...I nagle nie myślała tylko o tym jednym pocałunku. Część jej podświadomości nagle wróciła na zaśnieżoną planetę do namiotu i wspomnienia kiedy to pewnie były separatysta o zielonych oczach zamknął jej usta pocałunkiem. Nadal idealnie pamiętała te dwa zupełnie różne odczucia, jednym z nich była taka złość, że chciała urwać mu głowę a drugim...sama nie wiedziała jak to nazwać, ale było dość miłe, co nie zmieniało faktu, że gdyby nie to, że nie byli sami to urwałaby mu głowę. Nie tylko Luksowi chciała urwać głowę, praktycznie każdemu kiedyś chciała to zrobić, chyba tak okazywała uczucia, jeżeli kogoś lubiła musiała chociaż raz w życiu chcieć urwać mu głowę. Bezkonkurencyjnymi mistrzami w tej dziedzinie byli oczywiście Anakin i Chase, czasami się zastanawiała jakim cudem ich jeszcze, przynajmniej, porządnie nie uszkodziła. Oczywiście Lux nie pozostawał w tyle, kiedy ostatnio się z nim spotkała zdążył chociażby w jednej trzeciej nadgonić ich obu, z resztą rzadko jej się zdarzało, że już przy pierwszym zetknięciu miała ochotę przynajmniej dać komuś po twarzy, jemu się to udało. Ciekawiło ją co się teraz z nim działo. Odleciał gdzieś, nie wiadomo dokąd, a ona została z tym dziwnym uczuciem, którego nie umiała wyjaśnić. Jakby to było gdyby jednak z nią został? Chciała tego, mimo wielu różnic między nimi polubiła go, chciałaby, żeby mogli się widywać, ale to było raczej niemożliwe. Pamiętała dokładnie ich ostatnią rozmowę, pamiętała jak się do niej uśmiechnął, chociaż widziała, że jego też smuci pożegnanie. "Nie martw się, jeszcze się spotkamy. Obiecuję." Wiedziała, że są małe szanse na spełnienie tej obietnicy, ale ciągle miała nadzieję, że jednak się spełni. Westchnęła i po raz kolejny spojrzała w gwiazdy, tym razem z jedną myślą, że gdzieś tam jest Lux, Chase...I nie wiedziała czy o kimś jeszcze pomyślała bo wszystkie myśli zaczęły zlewać jej się w jedną niewyraźną plątaninę wyrwanych z kontekstu wspomnień i przemyśleń. Nieświadomie położyła się...no sama nie wiedziała na czym, ale było wygodne i ciepłe...no i się poruszyło, ale nie przywiązała do tego większej wagi.-Wygodnie ci?- po chwili lekko rozbudził ją głos Anakina, który dopiero wybudził się ze snu.
Natychmiast się poderwała i mocno zarumieniła.
-Eee...jaaa...nie...too...eee...-wybełkotała kompletnie zaskoczona i zawstydzona jak nigdy.
Próbowała coś powiedzieć, ale przeszkodziło jej ziewnięcie, którego nie potrafiła powstrzymać. Skywalker wywrócił oczami i uśmiechnął się z rozbawieniem.
-Smarkuś chce spać?-zapytał.
-Nie...ja wcale...-zająknęła się i znowu ziewnęła.
-Aha, no pewnie. Nie pyskuj i idź spać.
-Ale...yhhh no dobra...-wymamrotała lekko niewyraźnie i jeszcze ostatni raz spojrzała na niebo.
Prawie natychmiast jej myśli znowu powędrowały gdzie indziej i zapomniała co się dzieje.
-Ahsoka...-na ziemię ściągnął ją Anakin-Idź spać, masz minę jakbyś się zakochała.-powiedział z lekkim rozbawieniem.
-Ja zakochana? Ty chyba coś ćpałeś.-zaśmiała się, ale nie do końca była pewna czy reakcja była wiarygodna.
-Tak, ale teraz śpij kochasiu.-Skywalker wywrócił oczami.
-Aha...-wymamrotała jeszcze zanim zasnęła oparta o niego.
***
Obudziła się kiedy słońce zaczęło padać jej na twarz. Wymamrotała coś niezrozumiałego i wtuliła się...ale nie wiedziała w co. Lekko zacisnęła dłoń i przytuliła się jeszcze mocniej.
-Ahsoka, błagam cię, nie wbijaj się we mnie paznokciami.-odezwał się Anakin próbując odciągnąć jej dłonie od siebie.
Natychmiast otworzyła oczy ale była zbyt zaspana na jakąkolwiek reakcję. Popatrzyła mu prosto w twarz i zamrugała kilka razy i potrząsnęła głową próbując się rozbudzić. Dopiero zaczynało do niej docierać, że na nim zasnęła. Zasnęła na swoim mistrzu i to nie pierwszy raz w całej swojej karierze wkurzającej padawanki! Co się z nią dzieje? No może...może po prostu było jej zbyt wygodnie czy coś takiego... Tak, Anakin był wygodny, ale chyba powinna przestać to robić. Przetarła oczy i usiadła obok niego.
-Jeszcze pięć minut.-mruknęła ziewając.
-Chcesz mnie podziurawić. Pfff...ja ci dam pięć minut leniu.-odpowiedział Skywalker biorąc ją na ręce.
-Jak sobie wolisz, tak też mogę spać.-wzruszyła ramionami i zamknęła oczy.
Nie uzyskała odpowiedzi. Wyniósł ją na zewnątrz jaskini i poszedł prosto do płytkiej rzeczki płynącej niedaleko. W tym czasie Ahsoka prawie już zasnęła, ale nie było jej dane długo pospać. Została wrzucona prosto do lodowatej wody, co natychmiast przywróciło ją do żywych.
-Rycerzyku ja cię zabiję!-wrzasnęła wyskakując z wody.
-Już się boję Smarku.-zaśmiał się.
Dziewczyna szybko do niego doskoczyła i rzuciła się na niego próbując chociaż w małym stopniu dać mu w kość. Wykrzykiwała przy tym coś, że urwie mu głowę a wszyscy faceci to niewyżyte dzieci. W końcu podczas tej szamotaniny oboje się potknęli i wpadli prosto do wody.
-Teraz jesteś zadowolona?-zapytał z rozbawieniem Anakin.
-A idź się utop.-odpowiedziała pokazując mu język przy okazji ochlapując go wodą.
-Nie pozwalaj sobie skrzacie.-odpowiedział jej tym samym.
-Ja ci dam skrzata!-warknęła próbując uderzyć go.
W końcu oboje wyszli z rzeki ociekając wodą.
-Zgaduję, że nie mamy nic do jedzenia.-westchnęła Ahsoka.
-Gdybyśmy mieli wiedziałabyś. Raczej nie ryzykowałbym, że zjesz mnie.-odpowiedział Skywalker.
-Hahahaha, bardzo zabawne. Zaraz wracam.-powiedziała i wskoczyła na najbliższe drzewo.
Wspięła się szybko i zatrzymała na gałęzi, która wydawała jej się dość wytrzymała. Wyciągnęła ręce, żeby zerwać dwa najbliższe owoce i przez chwilę rozglądała się po okolicy. Po kilku minutach zgrabnie zeskoczyła i wylądowała przed Anakinem.
-Na przyszłość pamiętaj, że umiem stwierdzić co jest jadalne.-powiedziała rzucając mu jeden z owoców.
-Jak sobie chcesz drzewołazie.
-Aha, jakbyś był zainteresowany wróceniem do cywilizacji to może ruszysz się stąd?-zaproponowała.
-Nie, wiesz co, zostanę tu na zawsze i będę polował na małe, pyskate Togrutanki.-odpowiedział Skywalker ze złośliwym uśmieszkiem.
-Chodź i mnie nie irytuj.-Tano wywróciła oczami i ruszyła przed siebie.
-Nie zapominaj kto tu jest padawanem a kto mistrzem.
-Nie wkurzaj mnie, wiem gdzie iść...no chyba, że wolisz pozwiedzać ten las przez kilka następnych dni.-powiedziała Ahsoka nie zatrzymując się ani na chwilę.
-Skąd mam pewność, ze znowu czegoś nie pomylisz?-zapytał z nutką złośliwości w głosie ruszając za nią.
-Zaufaj mi.-odpowiedziała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pragnę tylko poinformować, że przed pisaniem złapałam głupawkę po tym jak się dowiedziałam, że istnieje transgeniczny ser i supermysz. Dedyk dla każdego czytającego.