Chase tępo wpatrywał się w przestrzeń. Nie mogło do niego
dotrzeć ,to ,co mu powiedziała Lou. Nie chciał wierzyć ,że Ahsoka tak po prostu
zniknęła. Znał ją dłużej niż kogokolwiek innego…
-A-ale jak…?-wydusił z siebie.
Lou spuściła wzrok i cicho westchnęła.
-Nie powiem ci bo sama nie wiem ,słyszałam tyle ,że cztery dni
temu zniknęła podczas bitwy ,nikt nie znalazł jej ciała więc jest szansa ,że
żyje…-odpowiedziała.
-Ona na pewno żyje! Wiedziałbym gdyby było inaczej ,mistrz
Skywalker też ,ona na pewno żyje i wróci!-przerwał jej.
-Wcale nie powiedziałam ,że myślę ,że umarła ,wiesz ,że martwię
się o nią tak samo jak ty ,ale musisz spojrzeć na to od innej strony! Nie masz
pewności ,że wróci ,żyje ale co mogło się z nią stać? Pewnie ją porwali ,sama z
siebie by od tak nie zniknęła!-stwierdziła blondynka.
Chase odwrócił wzrok i zacisnął dłonie w pięści. Czemu ona
zawsze musiała mieć rację? Mogłaby chociaż nie wyjeżdżać z tą swoją szczerością
od tak po prostu. Przecież chodziło o ich przyjaciółkę ,musieli wierzyć ,że
wróci ,nie było innej opcji ,on nie mógł się pogodzić z innym scenariuszem.
-Nie ważne ,nie powinnaś być na lekcjach?-mruknął.
-Zerwałam się z pierwszej żeby ci powiedzieć…-przyznała Lou.
-Pff…nasz aniołek uciekł z lekcji? Wydarzył się cud!-wysilił
się na uśmiech.
-Zamknij się głupku.-wymamrotała dziewczyna-Muszę iść bo się
spóźnię na drugą lekcję…-dodała.
-Nooo i psujesz całą zabawę ,no nie bądź jak mistrz Windu
,pośmiej się trochę…
-Innym razem.-rzuciła i wyszła.
Chase westchnął cicho ,schował twarz w dłoniach i opadł na
łóżko. Prawda była taka ,że Lou nie miała zielonego pojęcia jak się martwił o
Ahsokę. Czuł się okropnie z myślą ,że może teraz jest torturowana albo
uwięziona a humoru nie poprawiała mu świadomość ,że nie może nic zrobić ,że nie
wie gdzie ona jest. Z nią wiązała się większość jego wspomnień ,nie mógł sobie
wyobrazić ,że miałby jej już nigdy więcej nie zobaczyć. Nie powiedziałby o tym
nikomu ,zawsze powtarzano mu ,że powinien być powściągliwy w uczuciach. Nawet
Lou o niczym nie powie ,jeszcze sobie pomyśli ,że się w niej zakochał czy coś
podobnego ,a tak na pewno nie było. Byli z Ahsoką blisko ale to była tylko
przyjaźń i nic więcej. Na tą myśl lekko się uśmiechnął.
*Ahsoka*
Przeszyła ją kolejna fala elektryczności ,nie czuła już nadgarstków
i kostek ,na których były zaciśnięte kajdanki przykuwające ją do ściany. Nie
miała pojęcia ile czasu już minęło ,wszystko zawsze było takie same
,sprowadzało się do tortur ,kilku godzin spokoju ,kolejnych tortur i tak cały
czas. Nic nie jadła ,nawet jakby coś dostała nic by nie zjadła ,nie byłoby
pewności czy jedzenie nie jest zatrute ,pilnowano jej na tyle ,żeby sprawdzić
czy przeżyje ale nic więcej. Zdążyła już schudnąć na tyle ,że podarte ubrania
na niej wisiały jakby były za duże o dwa rozmiary ,oczywiście to nie był jej
największy problem. Kilka razy na dzień dochodziło jej kilka nowych ran do
kolekcji ,wolała nie myśleć ile krwi już straciła poza tym za każdym razem
czuła się coraz gorzej bo dodatkowo wstrzykiwano jej jakieś dziwne substancje
,których działania wolała nie znać. Kiedy usłyszała ,że ktoś wszedł do
pomieszczenia ,a nie było słychać charakterystycznego dźwięku towarzyszącego
przy zetknięciu stóp droida z metalową podłogą ,otworzyła oczy. Przed nią
stanęła ta druga Togrutanka ,która ją porwała. Jej chłodne ,żółte oczy nie
wyrażały nic poza samozadowoleniem ,białe znaki na twarzy kojarzyły się z
fragmentami pajęczyn a pod dolną wargą była ledwie widoczna ,wąska blizna. Jedynym
czym się nie zgadzało był jej wiek ,teraz już nie wyglądała na czternastolatkę ,była
starsza o parę lat ,teraz wyglądała na około dziewiętnaście lat. Uśmiechnęła
się sadystycznie i złapała Tano za podbródek przyglądając się jej twarzy ,po
chwili bez słowa wyciągnęła małą strzykawkę wypełnioną zieloną substancją i
wbiła igłę Ahsoce w przedramię wstrzykując do jej żyły truciznę a po tym
wyszła. Do Tano nie bardzo docierało co się stało ,po chwili poczuła się jakby
wypalano ją od środka ,nie minęła minuta a zakręciło jej się w głowie i
straciła przytomność.
***
Najpierw nic nie
widziała ,oczy otworzyła kiedy poczuła zimnego wiatru na twarzy. Otworzyła oczy
a widok ją zupełnie zaskoczył ,była w całkowicie zniszczonym mieście ,w powietrze w kilku miejscach unosiły się szare słupy dymu a ulice i chodniki były całkowicie zakryte gruzami. Wzięła głęboki wdech i ruszyła prze siebie ,nie przeszła kilku metrów a natknęła się na pierwsze dwa ciała ,były całkowicie zwęglone. Szybko odwróciła wzrok i ruszyła dalej. Niedaleko leżały kolejne ciała ,tym razem było ich aż dwanaście ,poczuła się jakby stalowe kleszcze zacisnęły się na niej kiedy zauważyła fragmenty białych zbroi klonów ,poczuła się jeszcze gorzej kiedy na jednej z nich dostrzegła niebieskie znaki ,podobne do tych na zbroi Reksa. Wolała nie sprawdzać czy pod hełmami zobaczy znajome twarze. Zmusiła się do odwrócenia się i pójścia dalej. Idąc zniszczonymi ulicami ,mijając kolejne ciała nie mogła przestać zastanawiać się co tu się stało. Całe to miejsce wyglądało jakby przeszła tędy totalna apokalipsa. Kiedy przechodziła obok zniszczonego wieżowca zobaczyła na niedalekiej ścianie jakiś cień ,zniknął i po chwili pojawił się znowu. Niepewnie ruszyła w stronę ,z której pojawiał się cień. Podeszła do jednej z zawalonych ścian i wtedy zza rogu wyskoczyła druga dziewczyna ,Togrutanka o skórze lekko jaśniejszej od jej ,takich samych głowoogonach i piwnych oczach. Ahsoka przyjrzała jej się dokładniej i aż ją zatkało. Sama nie wiedziała skąd to wiedziała ,jakim cudem ją rozpoznała ale to chyba była jej siostra. Tak bardzo starała się zapomnieć o rodzinie a ona od tak wyskakiwała zza rogu rozwalonego budynku. Czy naprawdę ze wszystkich istot w galaktyce musiała spotykać właśnie ją? Musiała przyznać ,że jeżeli by miała wybierać pomiędzy miesiącem wśród Separatystów a dniem z rodziną wybrałaby to pierwsze ,była świadoma ,że to brzmiało dość podle ale taka była prawda.
-T-ty...-dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
-Tak ,wybacz ,że żyję.-warknęła Tano.
Nie odpowiedziała jej tylko wpatrywała się w nią robiąc wielkie oczy. Wszystko nagle się rozmyło i zniknęło a po chwili była już gdzie indziej. Znowu znajdowała się w dżungli ,stała na klifie ,ciepły wiatr lekko owiewał jej twarz ,słońce akurat zachodziło. Cała sceneria byłaby w swoim rodzaju piękna ale ją znowu męczyły negatywne odczucia ,nie mogła odpędzić od siebie poczucia winy. Dopiero po chwili zorientowała się ,że nie jest sama ,przed nią w powietrzu unosił się duch ciemnoskórej dziewczyny o niebieskich oczach i czarnych włosach. Dziewczyna spojrzała w dół a po chwili przeniosła wzrok na Ahsokę i lekko się uśmiechnęła. Nie wiedziała czemu ale ten uśmiech tylko spowodował ,że czuła się jeszcze bardziej winna. ***
-T-ty...-dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
-Tak ,wybacz ,że żyję.-warknęła Tano.
Nie odpowiedziała jej tylko wpatrywała się w nią robiąc wielkie oczy. Wszystko nagle się rozmyło i zniknęło a po chwili była już gdzie indziej. Znowu znajdowała się w dżungli ,stała na klifie ,ciepły wiatr lekko owiewał jej twarz ,słońce akurat zachodziło. Cała sceneria byłaby w swoim rodzaju piękna ale ją znowu męczyły negatywne odczucia ,nie mogła odpędzić od siebie poczucia winy. Dopiero po chwili zorientowała się ,że nie jest sama ,przed nią w powietrzu unosił się duch ciemnoskórej dziewczyny o niebieskich oczach i czarnych włosach. Dziewczyna spojrzała w dół a po chwili przeniosła wzrok na Ahsokę i lekko się uśmiechnęła. Nie wiedziała czemu ale ten uśmiech tylko spowodował ,że czuła się jeszcze bardziej winna. ***
Obudziła się kiedy coś zimnego
dotknęło jej czoła…
*Chase*
Stał oparty o framugę drzwi do
pokoju Lou ,która przed chwilą oświadczyła ,że Rada Jedi chyba kompletnie
zwariowała. Czemu? Bo mieli zamiar wysłać go samego na misję ,co z tego ,że
polegała jedynie na dostarczeniu zaopatrzenia na Felucię? Przecież on jest
postrzelony a Lou nie mogła się powstrzymać ,żeby tego nie zauważyć i nie
stwierdzić ,że pewnie zrobi coś głupiego.
-Obiecaj ,że nie rozwalisz
statku…-westchnęła po kilku minutach ciszy.
-Ty już się nie martw tylko
postaraj się o mistrza mądralo bo bez nas chyba zapomniałaś co to jest zabawa.-pokazał
jej język-A teraz wybacz blondasku ,muszę lecieć na misję.-dodał.
-Oj chodź tu głupku…-westchnęła Lou
,podeszła do niego i uścisnęła go przyjaźnie-Masz wrócić bo znajdę cię na końcu
galaktyki i uduszę.-dodała puszczając go.
-No pewnie.-Chase pokazał jej język i wyszedł na korytarz.
-No pewnie.-Chase pokazał jej język i wyszedł na korytarz.
Idąc do hangaru miał wrażenie ,że
coś może się stać ,miał tylko nadzieję ,że się nie wygłupi i może chciał
wierzyć ,że uda mu się dowiedzieć czegoś o Ahsoce ,chociaż w to wątpił ,ich
misje nie miały ze sobą żadnego powiązania.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na swoje usprawiedliwienie nieskładności
i pierniczenia od czapy mam tylko ,to ,że po 23 myślenie i się wyłącza. Chciałabym
przeprosić Wikę ,której teraz piszę na gg jakieś dziwne przemyślenia ,zabijesz
mnie jak dostaniesz ten mój spam ale przy wymierzaniu kary weź pod uwagę ,że
się nudzę =D.
Ty sadystko. >.>
OdpowiedzUsuńBiedny Smarkuś! Coś ty mu zrobiła.. wiesz, po takich torturach to ona by padła.. zwłaszcza, że nie należy do najsilniejszych... xDD
Rozdział jest świetny, fajnie opisany sen. Chase to kochać, a Lou jest grzeczniutka. Niezły. :3
Czekam na kolejny, jestem ciekawa co wymyślisz.
NMBZT. ♥
Eeee...weź nie udawaj ,że się dziwisz ,już gorsze rzeczy Smarkusiowi robiłam =P ,przynajmniej nie zrzucam jej z dachu. Czy nie napisałam ,że pilnowano ,żeby przeżyła geniuszu ty mój? xD.
UsuńRozdział boski, sadystko :P
UsuńChase się buja w Ahs? O.o
I mamy nowego Windu xDD
A Smarkuś znowu cierpi...
Ja się pytam czemu Annie jej nie szuka, tylko wrócił do świątyni? O.O
Czekam na następny.
Życzę dużo weny.
NMBZT :*
Ojjj no jestem okropna ,wiem =P Chase nic nie wie ,ja nic nie wiem więc nie powiem czy się buja w Ahs ^^. Nowy papież już wybrany ,Windu też trzeba było znaleźć xD. Eeeee tam ,Ahs na razie ma wakacje *marzyciel*. O Anniem praktycznie nic w rozdziale nie było ale szuka Ahs =P.
Usuń