piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 8


Chase tępo wpatrywał się w przestrzeń. Nie mogło do niego dotrzeć ,to ,co mu powiedziała Lou. Nie chciał wierzyć ,że Ahsoka tak po prostu zniknęła. Znał ją dłużej niż kogokolwiek innego…
-A-ale jak…?-wydusił z siebie.
Lou spuściła wzrok i cicho westchnęła.
-Nie powiem ci bo sama nie wiem ,słyszałam tyle ,że cztery dni temu zniknęła podczas bitwy ,nikt nie znalazł jej ciała więc jest szansa ,że żyje…-odpowiedziała.
-Ona na pewno żyje! Wiedziałbym gdyby było inaczej ,mistrz Skywalker też ,ona na pewno żyje i wróci!-przerwał jej.
-Wcale nie powiedziałam ,że myślę ,że umarła ,wiesz ,że martwię się o nią tak samo jak ty ,ale musisz spojrzeć na to od innej strony! Nie masz pewności ,że wróci ,żyje ale co mogło się z nią stać? Pewnie ją porwali ,sama z siebie by od tak nie zniknęła!-stwierdziła blondynka.
Chase odwrócił wzrok i zacisnął dłonie w pięści. Czemu ona zawsze musiała mieć rację? Mogłaby chociaż nie wyjeżdżać z tą swoją szczerością od tak po prostu. Przecież chodziło o ich przyjaciółkę ,musieli wierzyć ,że wróci ,nie było innej opcji ,on nie mógł się pogodzić z innym scenariuszem.
-Nie ważne ,nie powinnaś być na lekcjach?-mruknął.
-Zerwałam się z pierwszej żeby ci powiedzieć…-przyznała Lou.
-Pff…nasz aniołek uciekł z lekcji? Wydarzył się cud!-wysilił się na uśmiech.
-Zamknij się głupku.-wymamrotała dziewczyna-Muszę iść bo się spóźnię na drugą lekcję…-dodała.
-Nooo i psujesz całą zabawę ,no nie bądź jak mistrz Windu ,pośmiej się trochę…
-Innym razem.-rzuciła i wyszła.
Chase westchnął cicho ,schował twarz w dłoniach i opadł na łóżko. Prawda była taka ,że Lou nie miała zielonego pojęcia jak się martwił o Ahsokę. Czuł się okropnie z myślą ,że może teraz jest torturowana albo uwięziona a humoru nie poprawiała mu świadomość ,że nie może nic zrobić ,że nie wie gdzie ona jest. Z nią wiązała się większość jego wspomnień ,nie mógł sobie wyobrazić ,że miałby jej już nigdy więcej nie zobaczyć. Nie powiedziałby o tym nikomu ,zawsze powtarzano mu ,że powinien być powściągliwy w uczuciach. Nawet Lou o niczym nie powie ,jeszcze sobie pomyśli ,że się w niej zakochał czy coś podobnego ,a tak na pewno nie było. Byli z Ahsoką blisko ale to była tylko przyjaźń i nic więcej. Na tą myśl lekko się uśmiechnął.
*Ahsoka*
Przeszyła ją kolejna fala elektryczności ,nie czuła już nadgarstków i kostek ,na których były zaciśnięte kajdanki przykuwające ją do ściany. Nie miała pojęcia ile czasu już minęło ,wszystko zawsze było takie same ,sprowadzało się do tortur ,kilku godzin spokoju ,kolejnych tortur i tak cały czas. Nic nie jadła ,nawet jakby coś dostała nic by nie zjadła ,nie byłoby pewności czy jedzenie nie jest zatrute ,pilnowano jej na tyle ,żeby sprawdzić czy przeżyje ale nic więcej. Zdążyła już schudnąć na tyle ,że podarte ubrania na niej wisiały jakby były za duże o dwa rozmiary ,oczywiście to nie był jej największy problem. Kilka razy na dzień dochodziło jej kilka nowych ran do kolekcji ,wolała nie myśleć ile krwi już straciła poza tym za każdym razem czuła się coraz gorzej bo dodatkowo wstrzykiwano jej jakieś dziwne substancje ,których działania wolała nie znać. Kiedy usłyszała ,że ktoś wszedł do pomieszczenia ,a nie było słychać charakterystycznego dźwięku towarzyszącego przy zetknięciu stóp droida z metalową podłogą ,otworzyła oczy. Przed nią stanęła ta druga Togrutanka ,która ją porwała. Jej chłodne ,żółte oczy nie wyrażały nic poza samozadowoleniem ,białe znaki na twarzy kojarzyły się z fragmentami pajęczyn a pod dolną wargą była ledwie widoczna ,wąska blizna. Jedynym czym się nie zgadzało był jej wiek ,teraz już nie wyglądała na czternastolatkę ,była starsza o parę lat ,teraz wyglądała na około dziewiętnaście lat. Uśmiechnęła się sadystycznie i złapała Tano za podbródek przyglądając się jej twarzy ,po chwili bez słowa wyciągnęła małą strzykawkę wypełnioną zieloną substancją i wbiła igłę Ahsoce w przedramię wstrzykując do jej żyły truciznę a po tym wyszła. Do Tano nie bardzo docierało co się stało ,po chwili poczuła się jakby wypalano ją od środka ,nie minęła minuta a zakręciło jej się w głowie i straciła przytomność.
***
Najpierw nic nie widziała ,oczy otworzyła kiedy poczuła zimnego wiatru na twarzy. Otworzyła oczy a widok ją zupełnie zaskoczył ,była w całkowicie zniszczonym mieście ,w powietrze w kilku miejscach unosiły się szare słupy dymu a ulice i chodniki były całkowicie zakryte gruzami. Wzięła głęboki wdech i ruszyła prze siebie ,nie przeszła kilku metrów a natknęła się na pierwsze dwa ciała ,były całkowicie zwęglone. Szybko odwróciła wzrok i ruszyła dalej. Niedaleko leżały kolejne ciała ,tym razem było ich aż dwanaście ,poczuła się jakby stalowe kleszcze zacisnęły się na niej kiedy zauważyła fragmenty białych zbroi klonów ,poczuła się jeszcze gorzej kiedy na jednej z nich dostrzegła niebieskie znaki ,podobne do tych na zbroi Reksa. Wolała nie sprawdzać czy pod hełmami zobaczy znajome twarze. Zmusiła się do odwrócenia się i pójścia dalej. Idąc zniszczonymi ulicami ,mijając kolejne ciała nie mogła przestać zastanawiać się co tu się stało. Całe to miejsce wyglądało jakby przeszła tędy totalna apokalipsa. Kiedy przechodziła obok zniszczonego wieżowca zobaczyła na niedalekiej ścianie jakiś cień ,zniknął i po chwili pojawił się znowu. Niepewnie ruszyła w stronę ,z której pojawiał się cień. Podeszła do jednej z zawalonych ścian i wtedy zza rogu wyskoczyła druga dziewczyna ,Togrutanka o skórze lekko jaśniejszej od jej ,takich samych głowoogonach  i piwnych oczach. Ahsoka przyjrzała jej się dokładniej i aż ją zatkało. Sama nie wiedziała skąd to wiedziała ,jakim cudem ją rozpoznała ale to chyba była jej siostra. Tak bardzo starała się zapomnieć o rodzinie a ona od tak wyskakiwała zza rogu rozwalonego budynku. Czy naprawdę ze wszystkich istot w galaktyce musiała spotykać właśnie ją? Musiała przyznać ,że jeżeli by miała wybierać pomiędzy miesiącem wśród Separatystów a dniem z rodziną wybrałaby to pierwsze ,była świadoma ,że to brzmiało dość podle ale taka była prawda. 
-T-ty...-dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
-Tak ,wybacz ,że żyję.-warknęła Tano.
Nie odpowiedziała jej tylko wpatrywała się w nią robiąc wielkie oczy. Wszystko nagle się rozmyło i zniknęło a po chwili była już gdzie indziej. Znowu znajdowała się w dżungli ,stała na klifie ,ciepły wiatr lekko owiewał jej twarz ,słońce akurat zachodziło. Cała sceneria byłaby w swoim rodzaju piękna ale ją znowu męczyły negatywne odczucia ,nie mogła odpędzić od siebie poczucia winy. Dopiero po chwili zorientowała się ,że nie jest sama ,przed nią w powietrzu unosił się duch ciemnoskórej dziewczyny o niebieskich oczach i czarnych włosach. Dziewczyna spojrzała w dół a po chwili przeniosła wzrok na Ahsokę i lekko się uśmiechnęła. Nie wiedziała czemu ale ten uśmiech tylko spowodował ,że czuła się jeszcze bardziej winna.  ***
Obudziła się kiedy coś zimnego dotknęło jej czoła…
*Chase*
Stał oparty o framugę drzwi do pokoju Lou ,która przed chwilą oświadczyła ,że Rada Jedi chyba kompletnie zwariowała. Czemu? Bo mieli zamiar wysłać go samego na misję ,co z tego ,że polegała jedynie na dostarczeniu zaopatrzenia na Felucię? Przecież on jest postrzelony a Lou nie mogła się powstrzymać ,żeby tego nie zauważyć i nie stwierdzić ,że pewnie zrobi coś głupiego.
-Obiecaj ,że nie rozwalisz statku…-westchnęła po kilku minutach ciszy.
-Ty już się nie martw tylko postaraj się o mistrza mądralo bo bez nas chyba zapomniałaś co to jest zabawa.-pokazał jej język-A teraz wybacz blondasku ,muszę lecieć na misję.-dodał.
-Oj chodź tu głupku…-westchnęła Lou ,podeszła do niego i uścisnęła go przyjaźnie-Masz wrócić bo znajdę cię na końcu galaktyki i uduszę.-dodała puszczając go.
-No pewnie.-Chase pokazał jej język i wyszedł na korytarz.
Idąc do hangaru miał wrażenie ,że coś może się stać ,miał tylko nadzieję ,że się nie wygłupi i może chciał wierzyć ,że uda mu się dowiedzieć czegoś o Ahsoce ,chociaż w to wątpił ,ich misje nie miały ze sobą żadnego powiązania.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na swoje usprawiedliwienie nieskładności i pierniczenia od czapy mam tylko ,to ,że po 23 myślenie i się wyłącza. Chciałabym przeprosić Wikę ,której teraz piszę na gg jakieś dziwne przemyślenia ,zabijesz mnie jak dostaniesz ten mój spam ale przy wymierzaniu kary weź pod uwagę ,że się nudzę =D. 

4 komentarze:

  1. Ty sadystko. >.>
    Biedny Smarkuś! Coś ty mu zrobiła.. wiesz, po takich torturach to ona by padła.. zwłaszcza, że nie należy do najsilniejszych... xDD
    Rozdział jest świetny, fajnie opisany sen. Chase to kochać, a Lou jest grzeczniutka. Niezły. :3
    Czekam na kolejny, jestem ciekawa co wymyślisz.
    NMBZT. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee...weź nie udawaj ,że się dziwisz ,już gorsze rzeczy Smarkusiowi robiłam =P ,przynajmniej nie zrzucam jej z dachu. Czy nie napisałam ,że pilnowano ,żeby przeżyła geniuszu ty mój? xD.

      Usuń
    2. Rozdział boski, sadystko :P
      Chase się buja w Ahs? O.o
      I mamy nowego Windu xDD
      A Smarkuś znowu cierpi...
      Ja się pytam czemu Annie jej nie szuka, tylko wrócił do świątyni? O.O
      Czekam na następny.
      Życzę dużo weny.
      NMBZT :*

      Usuń
    3. Ojjj no jestem okropna ,wiem =P Chase nic nie wie ,ja nic nie wiem więc nie powiem czy się buja w Ahs ^^. Nowy papież już wybrany ,Windu też trzeba było znaleźć xD. Eeeee tam ,Ahs na razie ma wakacje *marzyciel*. O Anniem praktycznie nic w rozdziale nie było ale szuka Ahs =P.

      Usuń