niedziela, 29 września 2013

Rozdział 31

Siedziała obok Anakina w rękach trzymając kubek z herbatą dopitą do połowy. Udawała, że słucha rozmowy mistrza z Klio, ale prawda była taka, że jej myśli błądziły gdzie indziej, nie skupiała się na niczym konkretnym, po prostu błądziła umysłem. W jednej chwili myślała o sensie istnienia, a zaraz w jej głowie latała mieszanka kota z nietoperzem o różowym futrze nakrapianym zielonymi kropkami. Przez chwilę zastanawiała się nad wojną, jaki ona ma sens, bo nadal do końca nie rozumiała o co to poszło. No pewnie, Separatyści są zmanipulowani przez Dooku, coś tam o korupcji, potem bitwa na Geonosis i jebut nagle musiała napieprzać się z Separańskimi puszkami, które nie rozróżniały kamienia i detonatora. Tak, przecież każda piętnastolatka tak spędza czas, to całkiem normalne...Jej myśli już powędrowały gdzie indziej. Nie wiedziała czemu i w jakim celu, ale przypomniała sobie pocałunek z Chasem. Wróciła do tego dość świeżego wspomnienia skupiając się na wszystkich swoich odczuciach. Nie rozumiała po co jej to i czemu w ogóle sobie o tym przypomina a tym bardziej nie pojmowała dlaczego tak się na tym skupia. Poczuła się jakby w tej chwili czuła jego ciepłe wargi na swoich, uczucie bliskości ich ciał było teraz prawie, że namacalne...Nie! Co ona znowu wyprawia?! Przecież to zabronione, nie mogła sobie pozwolić na zakochanie! Nigdy w życiu! Mało tego, to przecież był Chase, jej najlepszy przyjaciel! Nie może...co ona sobie wyobraża myśląc o tym?! Nie powinni tego robić! To było tylko dla zabawy, tak po prostu, to nie było na poważnie! Nie, nie i nie! Koniec tego! Zamknęła na chwilę oczy żeby spróbować zapomnieć, ale kiedy tylko jej powieki opadły wspomnienie nasiliło się...Gwałtownie otworzyła oczy, może przez przypadek, może nie, kiedy akurat do pokoju wszedł chłopak w jej wieku. Togrutanin wydawał się o głowę wyższy od niej, był szczupły...Popatrzyła na niego a jej niebieskie oczy trafiły na jego, zielone. Uśmiechnął się niepewnie patrząc na dwójkę Jedi pytająco. Klio zaczęła mu wyjaśniać sytuację, ale Ahsoka wcale nikogo nie słuchała, znowu jej myśli gdzieś odleciały. Jej mózg był naprawdę złośliwy, nawet w stosunku do niej samej, teraz myślała na raz o Chase'ie i tym...cholera, nie wiedziała jak on ma na imię. Chłopak powiedział coś do niej wskazując na wyjście z pokoju. Chyba zaproponował jej, że zaprowadzi ją do pokoju. Niepewnie pokiwała głową, a sądząc po przelotnym grymasie na twarzy Anakina jej mistrz już miał wątpliwości co do zostawienia jej z nim. Spróbowała lekko go wysondować w Mocy, nie potrafiła się teraz zbytnio skupić, ale to, co poczuła mówiło wyraźnie, że chłopak zrobi jeden fałszywy ruch a w najlepszym przypadku zostanie wykastrowany. Powstrzymała śmiech i wyszła za nastolatkiem. Zaprowadził ją na górę do pokoju gościnnego.
-Nie jest zbyt duży...-zaczął niepewnie stając w drzwiach.
-Nic nie szkodzi, nie potrzebuję wiele.-odpowiedziała z przyjaznym uśmiechem.
-Jakbyś czegoś potrzebowała czy coś takiego to powiedz...-zaoferował się.
-Yhym...dzięki...eee...-zająknęła się uświadamiając sobie, że nie zna jego imienia.
-Ethan.-wyciągnął w jej stronę dłoń.
-Ahsoka.-uścisnęła jego rękę.
-Miłych snów Ahsoko.-uśmiechnął się do niej i wyszedł z pokoju.
Nie wiedziała czemu ale się uśmiechnęła i nie przestała nawet kiedy zasnęła.
             ***
Czuła, że leży na miękkiej trawie, słońce ogrzewa jej twarz, słyszała szum drzew, śpiew ptaków, plusk wody. Jej powieki powoli się podniosły. Zobaczyła niebieskie niebo i korony drzew, światło padało na jej twarz przez zielone liście, którymi poruszał lekki i przyjemny wiatr. Usiadła podpierając się rękami. Ze zdziwieniem odkryła, że na miejscu, w którym leżała jest drzewo. No tak mniej więcej, wyglądało to tak, jakby po części leżała pod korzeniami. Przetarła oczy z zaskoczoną miną. Nie rozumiała tego, nic nie pamiętała. Miała dziwne wrażenie, że jest kimś innym, czuła, że wygląda inaczej. Niedaleko zauważyła jezioro, jak na razie woda musi jej wystarczyć. Wstała dokonując kolejnego odkrycia, jej ubrania były jakieś...inne! Fioletowa koszulka, czarny gorset, czarne spodnie znikające w równie czarnych butach do kolan a do tego dwa sztylety przy biodrach. Dziwne, nigdy nie miała w rękach takiej broni. Wzięła do ręki jeden ze sztyletów. Ostrze było wykonane z czarnego metalu, brzegi były ostre, ale klinga nosiła na sobie wiele znamion po przebytych bitwach. Niepewnie podeszła na brzeg jeziora i spojrzała w gładką taflę wody. Nie zobaczyła własnej twarzy, może była podobna do "normalnej" Ahsoki, ale to nie była ona! To było tak, jakby przeniosła się do innego ciała. Jej oczy zrobiły się ciemnofioletowe, białe znaki na twarzy zmieniły swój kształt i układ a jej skóra była bardziej pomarańczowa. Niepewnie uniosła rękę i dotknęła dłonią policzka jakby nie mogąc uwierzyć, że to, co widzi jest prawdziwe. Ze zdziwieniem odkryła, że jej ręce wcale się nie zmieniły. Na przedramionach miała te same znaki, które zawsze zostawiała ukryte pod rękawiczkami. Coś w kształcie półksiężyca, gwiazdy i płomienia układające się razem w coś przypominającego trójkąt, na obu rękach takie same. Lubiła to, nigdy nie widziała, żeby ktoś miał coś podobnego, podobało jej się to, ale rzadko to pokazywała. Nie chciała się specjalnie wyróżniać, podobało jej się, że to ma, przypominało, że nie zginie w tłumie, ale było też tylko dla niej. Na szczęście było na wewnętrznej stronie jej przedramion więc nie było też aż tak widocznie, wystarczyło odpowiednie ułożenie rąk i nikt nic nie zauważał, więc prawdopodobnie nawet Anakin nigdy tego nie widział. Usłyszała trzepot wielkich skrzydeł, poczuła jak ziemia lekko się zatrzęsła i coś wielkiego wylądowało za nią. Szybko się podniosła i obróciła. To, co zobaczyła wmurowało ja w ziemię. Kilka metrów od niej stał wielki, fioletowy smok wpatrujący się prosto w nią. Zwierzę było smukłe ale też potężne, skrzydła miało złożone po bokach, dwumetrowy ogon lekko drgał, silne łapy wyprostowane. Zniżyło swoją podłużną głowę tak, żeby jego błyszczące, czerwone oczy, w których odbijała się wiekowa mądrość mogły spojrzeć w jej oczy. Z jego nozdrzy buchnął obłoczek dymu. Stwór był majestatyczny, sprawiał wrażenie potężnego ale równocześnie spokojnego, był hipnotyzujący. Patrzyła na niego jak oczarowana. Wyciągnęła dłoń przed siebie i dotknęła jego pyska. Smok nic nie zrobił, wiec lekko go pogłaskała na co zamruczał. Nabrawszy trochę pewności siebie podeszła bliżej i przytuliła go przymykając oczy. Nagle świat przestał dla niej istnieć, była tylko ona i smok...
***
Chase miał naprawdę nieudany dzień. Najpierw jakiś cholerny ptak nie dawał mu spać od piątej rano, sam nie miał pojęcia skąd to ptaszysko wzięło się u niego pod oknem, potem prawie zabił się o własne nogi, dla dopełnienia w stołówce jakiś dzieciak wpadł na niego kiedy szedł ze swoim śniadaniem a teraz jeszcze ten jego popis na treningu. Nie wiedział czemu był taki rozkojarzony, a może wiedział...Przez tą krótką chwilę kiedy wylądował na podłodze robiąc wcześniej jakąś niezidentyfikowaną akrobację w powietrzu to nie miało znaczenia. Oczywiście nie spodziewał się, że wygra tą walkę, ale nigdy nie dał się tak łatwo pokonać, nigdy! Westchnął podnosząc się z podłogi. Teraz jeszcze do końca dnia będzie łaził z obita dupą, no świetnie! Spojrzał przepraszająco na swojego mistrza, który odpowiedział mu rozbawionym spojrzeniem.
-Co ci się stało młody?-zapytał Parsel Ozin (jej, 100 pkt dla tego, kto zgadnie skąd to nazwisko!) podchodząc do niego.
Ozin był Rycerzem Jedi przed trzydziestką, nie wyróżniał się wzrostem, czarne włosy lekko opadały mu na czoło a w zielonych oczach zawsze czaił się żywy błysk. Chase bardzo się z nim polubił, byli bardzo zgranym zespołem no i mieli podobne charaktery. 
-Nie wiem mistrzu.-mruknął lekko szurając nogą.
Oczywiście, że wiedział! Ta przypadłość nazywała się "Pocałowała Mnie Ahsoka Tano!" i już od pewnego czasu się u niego objawiała. Oczywiście, że traktował to tylko jako taki przyjacielski pocałunek dla śmiechu...no przynajmniej się starał, a to już coś! No bo...jakoś tak nie mógł zapomnieć nawet o najdrobniejszych szczegółach tamtej chwili, nie chciał zapomnieć. Nie żeby myślał o Ahsoce jakoś inaczej niż o przyjaciółce, co to, to nie! Nie może, nie powinien, sama myśl o tym, że on i Ahsoka mogliby być parą była...dziwna! Nie, nigdy...nie mogli...Ale nie mógł zaprzeczać temu, że ciągle myślał o tym udawanym pocałunku i za każdym razem kiedy to wspominał czuł dziwne, przyjemne ciepło. 
-Może jestem chory czy coś...-zaczął niezręcznie starając się unikać wzroku Parsela.
-No pewnie! A tą choroba jest padawanka Skywalkera co?-stwierdził z rozbawieniem Ozin.
Znał tego chłopaka za dobrze, nawet jeżeli on sam przed sobą tego nie chciał przyznać to Parsel wiedział, że ta dziewczyna mu się podoba. 
-N-nie...na pewno nie...no bo się przyjaźnimy ale...ale to nie to...no może jest ładna...ale...no...-chłopak zaczął się niezdarnie tłumaczyć a jego twarz stała się czerwona jak pomidor.
Chase spuścił wzrok na swoje buty. Przecież Ahsoka była jego najlepszą przyjaciółką! To było niemożliwe. Wyobraził sobie jej reakcję jakby jej powiedział, że ją kocha czy coś podobnego. Już słyszał jak się śmieje, prawie poczuł jak szturcha go w bok i mówi, żeby nie żartował a potem proponuje coś głupiego całkowicie w ich stylu. Poza tym przecież mistrz Skywalker by go za to udusił!
-Przykro mi, ale tutaj uzdrowiciele ci raczej nie pomogą.-stwierdził z rozbawieniem rycerz Jedi widząc wyraz twarzy chłopaka.
-Ale ja wcale nie...yhhh...nic nie zrobiłem...-wymamrotał padawan. 
-Mam nadzieję, że nic nie zrobiłeś, baby w ciąży są niebezpieczniejsze od armii Sithów...no te z okresem też, ale wracając do tematu raczej nie chciałbym niańczyć waszego dziecka, wystarczysz mi ty.-odpowiedział Parsel. 
Chase zaczerwienił się jeszcze bardziej.
-Nie robiłem tego...i...i na pewno nie zrobiłbym jej dziecka...-spróbował się wybronić.
-Dzięki Mocy, czyli nie muszę cię uświadamiać o antykoncepcji i tych sprawach.-powiedział z wyraźną ulgą Ozin-Dobrze, bo jakbyś wpadł z Ahsoką to wszyscy mielibyśmy przerypane.
-Ja wcale tego nie robiłem!-westchnął Chase.
-Yhym, wierzę ci, ale jakbyście już mieli zamiar to postarajcie się nie dać się nakryć.
-Ahsoka to tylko przyjaciółka.
-Chase, uwierz mi, nawet jeżeli sam tego nie chcesz przyznać to ja wyraźnie widzę jaka to jest "przyjaciółka".-powiedział Parsel przy ostatnim słowie kreśląc palcami cudzysłów.
-Ale przecież nie możemy...-zaczął padawan.
-Przestań, oboje jesteście młodzi, lepiej żebyście się teraz wyszaleli niż żebyście później mieli więcej kłopotów. Dobra, jesteś wolny do końca dnia.-rzucił Ozin wychodząc z sali.
Chase stał jeszcze przez jakiś czas w miejscu z nie do końca zidentyfikowanym wyrazem twarzy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Eee...na swoją obronę mam przedawkowanie herbaty! ^.^ Szubi dubi, obejrzałam całą Legendę Aanga przez co mam teraz perfekcyjnie poobgryzane paznokcie! o.O Uroki wczuwania się w akcję. Dziękuję za uwagę, pozdrawiam i upraszam o zostawienie komentarza!  

5 komentarzy:

  1. Zamiast tego smoka mogłaś dać latającego biozna xD
    Ej no weź! Ahsoka jest Luksa! Koniec kropka!
    To są fajne dzieciaki! Sama tak powiedziałaś!
    Teraz pewnie Wika mnie okrzyczy ca to że mam faze na LUKSOKE!! *tańczy taniec połamaniec xD* Nosz...wczoraj się dowiedziałam że Karlesh to... To twoja wina Des! Już wiem dlaczego ci ten matoł z Wędrowców Cieni do gustu przypadł! Bo to Percy jest!! Nie ma! Ahsoka jest Luxa, a Steela i Karles niech spadają na drzewo!
    *wzydacha do...eee...czy ja coś mówiłam?* Za dużo żelek! Lecz nie od Idki. Ida woli dać Deturi ;(
    Skąd wiem? Ano stąd że Deturi chciała żelkiem w Chazera rzucić! Jak tak dobrze się przypatrzec to Chazer i Chase są tak samo zwariowani...
    Mati ty mi mówisz, że mam poczucie humoru? Mam ale nie tylko ja. Widzisz to na górze? Jak ten smok nadleciał to miałam taką bekę że ci się wierzyć nie chce! smok w SW o_O Eee tam... lepszy by był latający Bizon xD
    Dawno ode mnie tu koma nie było...
    dobro kończe.
    Rozdział był: códny, majestatyczny, przepiękny, fantastyczny, cód miód i orzeszki...nie chce mi się pisać synonimów.
    NMBZT! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Smok? Ja uważam, że to jest świetny pomysł. Szczerze mówiąc to jest najzabawiniejszy rozdział jaki czytałam ever! Kwi ty gadasz ,że masz polewkę ze smoka? A nie bawi cię no ten..no mistrz..yyy eee jak mu tam? Parsele i Chase <33 Kurde ja musiałam kilka razy czytać zdanie baardzo uważnie, lol! Dla mnie Ś W I E T N I E !
    Aha...PS. Dużo ludzi pisze jak Ahsoka jest na Shili, potem pewnie beda pisac o tym jak Ahsoka hajta się z jakimś chłopkaiem...Coś mnie zakręciło..zdecydowanie za dużo kawy...z mlekiem....
    Ja także nie wiem co napisać ;/// Rozdział zjebistyy!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorrka mój błąd - zajebisty!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oww, awww, owwww, awww, owww. *o*
    A więc, zacznijmy od uspokojenia rozgorączkowanej publiki, niezwykle podnieconej (Egh, egh, cicho) tym wspaniałym dziełem literackim, które wyszło spod klawiszy nikogo innego jak takiej jednej ślicznej(!) Desi, o nieogarniętym umyśle i logice słonia na monocyklu.
    A więc, droga publiko proszę z łaski swojej usiąść, bo zasłaniacie mi widok na tę piękną, bladą ścianę, dużą cudowniejszą od waszych brzydkich twarzy, dziękuje.
    To nie tyczy się rzecz jasna Anakina, z Padme na kolanach i Ahsoki, tulącej smoka, który przypalił mi buty... odegram się!
    A więc wracając; rozdział zaczyna się i jest ciekawy, mmmm.
    Cud, miód i orzeszki, po prostu arcydzieło.
    Smok jest uroczyyy. *o* Tylko, że jakoś tak dziwnie w SW, chociaż są tam smoki, ale takie drapieżne, a Darman gania za Etain, lalalalalalalalal, będą mieć dzidziusa! *o*
    Awwwwwwwwwwww, kocham dzidziusie, tak bardzo.
    Chase i jego Mistrz powalili mnie na kolana... jeden z najlepszych rozdziałów, choć trochę... dziwaczny. :/
    No, ale dobra. Kocham twoją wyobraźnię i czekam na więcej. <3
    NMBZT.

    OdpowiedzUsuń
  5. Doobra... ROZDZIAŁ JEST BISTY!!!!!!!!!!! *krzyczy na cały świat* Ech... Nie mem weny....:(
    NMBZTPKM!!!!!!!!!!
    Selene

    OdpowiedzUsuń