piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 44

Dolne poziomy Coruscant były nieprzyjemne już za dnia, ale wieczorem i nocą zmieniały się w istne piekło połączone z dziczą. Były odzwierciedleniem całej okropności i biedy tego świata. Szli wąską, zaśmieconą uliczką z kapturami narzuconymi na głowy. Obejrzał się na Ahsokę idącą za nim. W najmniejszym stopniu nie podobało mu się, że musiał wziąć ją ze sobą. To nie było miejsce dla jego małego Smarkusia. Powinna zostać w Świątyni... Albo i nie! Wtedy istniało prawdopodobieństwo, że jest coś między nią i Chasem, a potem znalazłby ich razem w łóżku. Nie, Ahsoka była jego małą siostrzyczką, nie pozwoli żeby jakikolwiek facet ją tknął. Chyba najlepiej by było gdyby cały czas jej pilnował... Ale tak się nie dało!
- Rycerzyku? - odezwała się Togrutanka łapiąc go za ramię. Patrzyła na niego pytająco jakby próbowała coś wyczytać z jego twarzy. - O czym myślisz? - zapytała marszcząc brwi. Czasami miał wrażenie, że czasami ta dziewczyna czytała mu w myślach? Oczywiście ich więź była ślina nawet jak na relacje mistrza z padawanem, ale czytanie w myślach? Nie, nawet Ahsoka nie była taka cwana!
- O niczym. - odpowiedział wzruszając ramionami.
- Pewnie, a ja jestem mistrzem Yodą. - stwierdziła.
- Wątpię, nie jesteś zielona, masz ponad metr wzrostu i nie mówisz wspak. - odpowiedział zachowując spokój. - Poza tym może to mi należą się jakieś odpowiedzi. - dodał. Ahsoka prawie przystanęła z zaskoczenia. Jakich odpowiedzi on chce? Mówiła mu wszystko... No wszystko co nie groziło kastracją Chase'a, ale to była zupełnie inna sprawa! To dotyczyło jedynie ich, nikt inny nic nie wiedział, ani Anakin, ani mistrz Chase'a, ani nawet pewna nieogarnięta i równocześnie cholernie mądra blondynka. Bardzo dziwnie się czuła z tym, że o czymś nie mówiła Anakinowi, ale co miała zrobić? Jakby miała pewność, że nie wybuchnie awantura, że Chase na tym nie ucierpi, że jej mistrz po prostu to zaakceptuje to na pewno już by mu powiedziała. Ale jaki miała wybór? Za dobrze go znała i nie była taka naiwna, żeby uwierzyć, że naprawdę tak będzie. Anakin był po prostu zbyt nadopiekuńczy wobec niej. Poza tym on też nie mówił jej całej prawdy. Nigdy jej nie powiedział gdzie znika wieczorami, a czasami nie znikał jedynie na noc. Tak, już kilka razy się zdarzało, że nie widziała go nawet trzy dni! Ona przynajmniej cały czas była na miejscu a nie...
- Jakie odpowiedzi, przecież cię nie okłamuję. - odezwała się po dłuższej chwili. Wiedziała, że może pożałować tego stwierdzenia, ale nie miała innego wyjścia. Lepiej było robić to, co najczęściej robił on - udawać, że nie rozumie jego podejrzeń.
- Hmmm... Nie wiem, może na przykład o sytuacji z sali treningowej? - odpowiedział z lekką złośliwością w głosie.
- Jakiej sytuacji? Po prostu mieliśmy z Chasem sparing, nie moja wina, że tak wyszło, czego ty się w tym dopatrujesz? - Poprawiła na głowie kaptur bo poruszyła się tak gwałtownie, że prawie jej spadł. Nie była pewna czy uda jej się ukrywać kłamstwa, ale na razie wcale nie kłamała, najpierw umówiła się z Chasem na trening, a to jak się skończył to już nie jej wina.
- No pewnie, czysty przypadek, pewnie jakbym pojawił się pięć minut później to całkiem przypadkiem byłabyś już półnaga. - nie była pewna czy się z nią droczy czy się wścieka, ale czuła się jakby chodziła po polu minowym... Dobra, pole minowe było bezpieczniejsze! Poza tym bardziej tu ryzykowała przyrodzenie Chase'a niż swoje bezpieczeństwo. Starała się zachować opanowanie. Ćwiczyła to, na wypadek porwania przez wroga, musi się udać.
- O czym ty mówisz? - zaśmiała się - Ja z Chasem? To tak jakbyś jadł lody z ketchupem, jedno i drugie jest dobre, ale razem... - udała, że się krztusi - No lubimy się, ale nie lubimy lubimy, tylko tak lubimy w sensie... no nie w sensie, raczej bez tego drugiego sensu. - miała nadzieję, że Anakin zrozumie o co jej chodzi. Sama nie była pewna jak to wytłumaczyć... To co było kiedyś! Poza tym to o lodach i ketchupie chyba mogło się sprawdzić, ona i Chase nie powinni się "wymieszać" bo powstały efekt mógłby być naprawdę niebezpiecznym dzieckiem. Poza tym nie ryzykowałaby posiadania dziecka, miała szesnaście lat, czemu o tym myślała? Jej mózg chyba nie działał prawidłowo. Nie, żadnych dzieci, zapomnij o nich i nie wracaj do tego tematu bo dobijasz samą siebie! Anakin spojrzał na nią z góry próbując coś wyczytać z jej twarzy. O nie! Nie tym razem! Nic się nie dowie i koniec! Uśmiechnęła się do niego tak jak zawsze to robiła. Nie chodziło t o taki nerwowy uśmiech, który pojawiał się kiedy miała kłopoty, tylko szczery, rozbrajający uśmiech. Nie musiała udawać, nie wiedziała czemu, ale zawsze się tak do niego uśmiechała. Musiała mieć coś poprzestawiane w głowie. No bo to, że była z Chasem nie zmieniało faktu, że jednak Anakin jej się podobał. Ona jest głupia! W dzieciństwie musiała upaść na łeb.
- Niech ci będzie, ale jeżeli się dowiem, że... - zaczął Skywalker.
- Tak, tak, wiem, Chase straci członka a ja będę miała szlaban na wieki. - machnęła lekceważąco dłonią, już kilka razy to słyszała. Rycerz Jedi wywrócił oczami i ruszył dalej. Po chwili byli już w pobliżu opuszczonego magazynu. Powiał chłodny wiatr więc osłonili się mocniej swoimi płaszczami. To nie była taka trudna misja, dostać się do środka, wykraść informacje z komputerów i wrócić zanim ktoś się zorientuje. No przynajmniej tak myśleli. Kiedy podeszli bliżej natychmiast zorientowali się, że wbrew pozorom to miejsce jest dobrze pilnowane. Przy wejściu było przynajmniej czterech strażników.
*** 
(dzisiaj to oznacza, że nie mam pomysłu co wymyślić ;__;)
Czy wcześniej ktoś wspominał, że mieli być niezauważeni? No, nie wyszło. Uciekli praktycznie w ostatniej chwili, w podartych ubraniach, z zadrapaniami na ciele. Na szczęście nikt już ich nie gonił, pewnie dla tego, że wszyscy napastnicy byli nieprzytomni. Zatrzymali się dopiero kilka ulic dalej. Popatrzyli na siebie i wybuchli śmiechem. 
- To twoja wina. - wydusiła Ahsoka opierając dłonie na kolanach.
- Moja?! Ja nic nie zrobiłem! - odparł Anakin.
- To ty miałeś zająć się odwróceniem uwagi a ja zgraniem informacji tak?! Mogłeś być ciszej, a nie rozwalić jakieś stare rury, żeby zatrzymać dwóch facetów. - pokazała mu język.
- No pewnie, ale to ty przewróciłaś tamte kontenery, gdybyś nie potykała się o własne nogi nie byłoby problemu. 
- Przepraszam, że mnie szturchnąłeś.
- Wcale tego nie zrobiłem.
- No pewnie, to duch!
- To już bardziej prawdopodobne od twojej teorii.
- To chyba masz rozdwojenie jaźni a twoim drugim "ja" jest szturchający duch.
- Osz ty mała... - chciał ja złapać, ale zwinnie mu się wyślizgnęła i zaczęła uciekać śmiejąc się.
***
Pół godziny później byli już na wyższych poziomach. Kiedy wyszli na świeże powietrze powitało ich granatowe niebo i... śnieg. (nie wiem czy tam u nich pada, ale jak u mnie pada to im trochę pożyczę ~Lucy/Des). Dość spora warstwa białego puchu zalegała na chodnikach a z nieba sypały się białe płatki. Ahsoka uśmiechnęła się jak dziecko, które dostało wymarzony prezent i przykucnęła żeby zebrać trochę śniegu. Szybko uformowała w dłoniach małą kulkę.
- To mi się nie podoba... - mruknął Anakin widząc swoją padawankę odwróconą plecami do niego.
- Orientuj się! - zawołała rzucając w niego śnieżką. Trafiła mu w czoło, biały puch rozprysnął się i wplątał w jego włosy. Togrutanka zaśmiała się i zaczęła uciekać.
- Nienawidzę cię Smarku! - zawołał biegnąc za nią. Po drodze zebrał w dłonie trochę śniegu i rzucił w plecy uczennicy. Ahsoka natychmiast się odwróciła z gotową śnieżką w dłoniach i odpowiedziała mu tym samym. Trwało to kilka minut. Później pożałowali, że nie mają na sobie nic cieplejszego a ich szaty zgubiły się gdzieś podczas misji. Oboje stali naprzeciw siebie w przemoczonych ubraniach, drżąc z zimna, ale równocześnie się śmiali. 
- Wracajmy, bo jak się rozchorujesz to ja będę cię niańczył. - powiedział Anakin.
- A przewidujesz, że to ty możesz być chory? - odpowiedziała.
- Nie, i nawet na to nie licz leniu, wiem, że tylko na to czekasz, żeby nie mieć treningu. - szturchnął ją w bok.
- Phi! O co ty mnie oskarżasz?! Wcale nic takiego nie chodziło mi po głowie. - strzeliła udawanego focha.
- No pewnie, pewnie... Chodź już. - pociągnął ją za sobą do Świątyni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ahsoka: No wiesz co?!
Ja: Co znowu? ;__;
Ahs: Obiecywałaś mi inne zakończenie!
Ja: Nie...
Ahs: Foch Forever gadaj z rękę!
Ja: Nigdy więcej nie podzielę się czekoladą ~.~
No to...nie wiem po co to było, ale było. No to Mikołajki! Tak, mam czekoladę! I śnieg! I...kota w doniczce o.O No to mam nadzieję, że pewien pan w czerwonym (nie Percy, nie chodzi o ciebie w niebieskim... wybaczcie mi za brata >.>) trafił do Was :3 Tak, ja siedzę i krzyczę, że nie ruszę się od kompa bo jem czekoladę xD No i dedyk dla Wiki, która dostanie ode mnie rózgą za nieodzywanie się! Soł... 8 tysięcy wejść? No nieźle ^^ (tak, wiem, inni mają więcej, ale ja w końcu jestem tu nikim nie?) Dziękuję <3 A Was upraszam o komentarze. (Haha... nie to jednak nie fanfik o Herosach, ale się łudzę).
~Des/Lucy (>^.^<)

3 komentarze:

  1. Rozdział oczywiście super!
    Więcej Chasoki!
    Dobra nie mam weny na pisanie komentarzy
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Ja też chem Ahsokę i Chase'a!!! Normalnie kocham to!!
    Rozdział jest świetny i ta ucieczka "Twoja wina" itp. Anakin i Ahsoka tworzą świetną parę Mistrza i ucznia the best <33.
    Ja nie mam zbytnio weny, ale myślę, że cieszysz się z koma. :)).
    NMBZT. ;-D

    OdpowiedzUsuń
  3. CHASE
    MA
    STRACIĆ
    FIUTA
    ODSTRZELCIE
    MU
    GO
    STARE
    ŁOMY.
    Nienawidzę go
    Lubię śnieg
    Niech Anakin będzie chory *O*
    To będzie boskie
    Zwłaszcza, że
    nie będzie chciał
    żreć rosołku XD
    Czekam na koljney *O*
    Ten jest genialny
    Wow, super :3
    Najlepszy
    Kocham
    A zarazem
    Nienawidzę
    Bye
    NMBZT
    KC :*

    OdpowiedzUsuń