***
Jęknęła cicho, przekręciła się na bok, jej powieki zatrzepotały i powoli otworzyła oczy. Zdała sobie sprawę, że ktoś głaszcze ją po czole. Kilka razy zamrugała żeby przyzwyczaić oczy do światła i popatrzyła prosto na Anakina. Wyglądał na zmartwionego, ale uśmiechnął się kiedy tylko otworzyła oczy.
-Mistrzu...?-odezwała się prawie szeptem
-Jestem Smarku.-odpowiedział uspokajającym tonem-Jak się czujesz?-zapytał.
Jak się czuła? Powinna znać odpowiedź od razu, ale jednak musiała się trochę zastanowić, bo jeszcze jej się trochę mieszała rzeczywistość ze snem. Na pewno czuła kłujący ból w boku i trochę trudniej jej się oddychało no i miała takie dziwne uczucie jakby coś mieszało jej się w czaszce, ale chyb nie było z nią aż tak źle.
-Chyba nie jest tak źle...tylko trochę boli.-powiedziała w końcu.
-Ocho, ja już znam to twoje "trochę", jakbyś umierała to też by "trochę bolało".-stwierdził Skywalker.
Musiała przyznać, że miał podstawy do takich stwierdzeń. Nie lubiła się przyznawać jak się czuję kiedy wiedziała, że coś jej jest. Wystarczyło jej już traktowania jej jak słabiutką dziewczynkę, która nic sama nie potrafi zrobić. Kiedy się spotykała z takim zachowaniem miała po prostu ochotę komuś porządnie dokopać.
-Nie przesadzaj Rycerzyku.-wywróciła oczami.
-Nie przesadzam. Pokaż mi to.-to nie była prośba i ona dobrze o tym wiedziała.
Niechętnie, z wymowną minom podciągnęła trochę bluzkę ukazując sporego, lekko napuchniętego siniaka w okolicach żeber. Nie wyglądało to tak źle, pewnie zaraz zniknie.
-Nic mi nie jest, możesz już nie przesadzać?-westchnęła siadając-Lepie powiedz mi co się stało.-dodała po chwili.
Zauważyła, że się zawahał. Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Siedzieli naprzeciw siebie, a ona wpatrywała się w niego z nieustępliwym wyrazem twarzy. Jakimś cudem zaczęła mu przypominać matkę pytającą dziecko czemu stłukło wazon. To było śmieszne, przecież to on był jej mistrzem, nie na odwrót!
-No więc?-odezwała się zniecierpliwiona czekaniem.
-Nic ciekawego, piraci już tu nie wrócą, a my za parę godzin wracamy do Corvali.-odpowiedział maskując kłamstwo.
Popatrzyła na niego jakby nie do końca mu wierzyła, ale w końcu westchnęła i wywróciła oczami.
-I tak mi nie powiesz prawdy.-mruknęła z naburmuszoną miną.
-Nie rób takiej miny bo ci tak zostanie.-zaśmiał się dając jej prztyczka w nos.
-Hej!-potrząsnęła głową jak kot a Skywalker zaśmiał się-Bo ci zaraz nie będzie do śmiechu.-warknęła.
-Bo co mi zrobisz mała?-zapytał z rozbawionym wyrazem twarzy.
-Bo...bo...coś wymyślę!-prawie pisnęła strzelając focha.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No dobra, będzie lincz bo krótki rozdział. Na swoją obronę mam...dziwną wenę! No bo chciałam to napisać, ale nie mogę przestać myśleć o czym innym. Może spróbuję zobrazować co się dzieje w moim umyśle: Nico jest niezdecydowanym gejem, którego pociesza jakaś obozowiczka, Percy i Annabeth leżą na brzegu jakiejś rzeki w Tartarze naćpani jakąś piekielną trucizną, Leo i Hazel uciekają przed trującymi mrówkojadami, Reyna tłucze Octaviana pluszowym misiem (o ironio), wszystko odbywa się na Balu Bożonarodzeniowym w Hogwarcie, gdzieś pomiędzy tym siedzą Ahsoka z Zuko i rozmawiają o handlu dropsami a ja staram się to jakoś poukładać. Pewnie teraz wszyscy czytający się załamali i zastanawiają się jaka ja jestem popieprzona, no nie dziwię się. Już się zamykam, proszę o komentarze, nawet takie krótkie na 1/2 zdania i z góry dziękuję :).
-Nic mi nie jest, możesz już nie przesadzać?-westchnęła siadając-Lepie powiedz mi co się stało.-dodała po chwili.
Zauważyła, że się zawahał. Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Siedzieli naprzeciw siebie, a ona wpatrywała się w niego z nieustępliwym wyrazem twarzy. Jakimś cudem zaczęła mu przypominać matkę pytającą dziecko czemu stłukło wazon. To było śmieszne, przecież to on był jej mistrzem, nie na odwrót!
-No więc?-odezwała się zniecierpliwiona czekaniem.
-Nic ciekawego, piraci już tu nie wrócą, a my za parę godzin wracamy do Corvali.-odpowiedział maskując kłamstwo.
Popatrzyła na niego jakby nie do końca mu wierzyła, ale w końcu westchnęła i wywróciła oczami.
-I tak mi nie powiesz prawdy.-mruknęła z naburmuszoną miną.
-Nie rób takiej miny bo ci tak zostanie.-zaśmiał się dając jej prztyczka w nos.
-Hej!-potrząsnęła głową jak kot a Skywalker zaśmiał się-Bo ci zaraz nie będzie do śmiechu.-warknęła.
-Bo co mi zrobisz mała?-zapytał z rozbawionym wyrazem twarzy.
-Bo...bo...coś wymyślę!-prawie pisnęła strzelając focha.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No dobra, będzie lincz bo krótki rozdział. Na swoją obronę mam...dziwną wenę! No bo chciałam to napisać, ale nie mogę przestać myśleć o czym innym. Może spróbuję zobrazować co się dzieje w moim umyśle: Nico jest niezdecydowanym gejem, którego pociesza jakaś obozowiczka, Percy i Annabeth leżą na brzegu jakiejś rzeki w Tartarze naćpani jakąś piekielną trucizną, Leo i Hazel uciekają przed trującymi mrówkojadami, Reyna tłucze Octaviana pluszowym misiem (o ironio), wszystko odbywa się na Balu Bożonarodzeniowym w Hogwarcie, gdzieś pomiędzy tym siedzą Ahsoka z Zuko i rozmawiają o handlu dropsami a ja staram się to jakoś poukładać. Pewnie teraz wszyscy czytający się załamali i zastanawiają się jaka ja jestem popieprzona, no nie dziwię się. Już się zamykam, proszę o komentarze, nawet takie krótkie na 1/2 zdania i z góry dziękuję :).
Wow! Ten sen był...Yyyy przerażający! Świetnie to wszystko ujęłaś! Ahsoka widziała siebie po Ciemnej Stronie?? Uhhuu...Zombie probowały zjeść jej mózg? Dzisiaj śniło mi się walking dead, może daltego,że cały czas chodziłam podjarana, tym, że jest kolejny sezon. Gdybym ja chociaż w połowie tak dobrze pisała....To byłby prawdziwy cud!!! Rozdział jest naprawdę cudowny! Najbardziej sen mi się podobał. I teraz cały czas będę miała przed oczami Ahsokę z żółtymi oczami...Kiedy mój mózg zacznie pracować...?
OdpowiedzUsuńPowtarzam: ROZDZIAŁ JESSSTTTT PRZZZEECUDOWNYY!!!!!!!!!!!
NMBZTITZW!!!!!!!!!!!!!!!
Yay! Ja kocham zombie i kontrolę umysłu *.* Tak, Ahsoka zobaczyła siebie z Morits ^^ Żółte oczka są fajne *.* Hah, ja wcale tak dobrze nie piszę, czytam teraz ten rozdział i stwierdzam, że mogłabym lepiej to zrobić, ale teraz już mi się nie chce ;__;
UsuńOjjj tam! Rozdział naprawdę jest świetny!!!! Zastanawiam co cię tak nakręciło..Film o zombie?? Hhehe ;p
UsuńNie film...rozkminy o Nico przyzywającym umarłych do walki z potworami. Syn Hadesa mym natchnieniem :3
UsuńTen sen był zajebisty. Wszystko tak świetnie opisane, normalnie, jakbym czytała książkę, poważnie. Ale, czy ty musisz myśleć tak jak ja? ;__; Napisałaś w śnie, to co ja napisałam w rozdziale piątym, sezonu drugiego, zła Desia. Anakin głaskał ją po czole. To takie urocze, awww. Ale ja chcę Gugusia. Cem Gugu, cem gugu.
OdpowiedzUsuńOkaj, rozdział zajebisty, cudowny, po prostu niezastąpiony. Czekam na kolejny. NMBZT. ♥
A bo ja wiem co ty piszesz? Stawiam, że ty i tak napisałaś o Anakinie więc...A co do ogółu to może po prostu pomyliłaś się i otworzyłaś książkę, bo raczej ja tak dobrze nie piszę...chyba, że chcesz się podlizać. Dziecka nie ma, nie lubię dzieci!
Usuń