sobota, 26 października 2013

Rozdział 37

Przebrała się w ekspresowym tempie nie zwracając uwagi na pytania Anakina. Nawet nie pomyślała, że przebiera się przy nim. Po prostu czuła, że musi jak najszybciej dowiedzieć się...no sama nie wiedziała czego miała się dowiedzieć, ale nie potrafiła tego zignorować. Świątynia, zemsta...cały ten sen nie mógł być tylko przypadkiem. Wiedziała to, był zbyt realny, ale przecież nie mogła być wizją przyszłości, to co widziała...to musiała być przeszłość! Nikt już nie używał takich zbroi, podczas bitwy nie używano blasterów, żadnej znanej lub nieznanej jej technologii. To musiała być przeszłość i koniec! Ta kobieta mówiła, że ma szukać, tylko czego szukać? To musiało mieć ze sobą jakiś związek inaczej nie byłoby jednym snem. Musiała znaleźć jak najszybciej swoją siostrę. I nagle zamarła. Przypomniała sobie wczorajszy wieczór. Co jeżeli oni zostali? Nie chciała ich widzieć. Wiedziała, że tym razem  byłoby jeszcze gorzej niż ostatnio. Tylko co mogła zrobić? Musiała się dowiedzieć, czuła, że to ważne, ale się bała. Stała z ręką zawieszoną nad klamką nie wiedząc co zrobić.
- Smarku? - wzdrygnęła się czując dłoń Anakina na swoim ramieniu. Była tak pogrążona w swoich myślach, że zupełnie zapomniała o jego obecności. Obróciła głowę i spojrzała na niego lekko nieobecnym wzrokiem. Była prawie pewna, że doskonale wiedział o czym myślała, było to widoczne na jego twarzy. Nie chciała współczucia, to nic nie dawało, co to mogło zmienić? Nic, nie naprawi tego, co już było. A ona nie chce żeby cały czas traktował ją z tego tytuły inaczej, to też nie pomoże. Zmusiła się do lekko złośliwego uśmiechu i otworzyła drzwi.
- Co Rycerzyku? - zapytała powoli wychodząc z pokoju.
- Mam iść z tobą? - odpowiedział pytaniem.
Nie! Tym razem to tylko jej sprawa! Nie potrzebuje niańki.
- A co? Boisz się zostać sam? - zaśmiała się i pokazała mu język.
- Hej! ... - nie zwracała uwagi na to, co odpowiedział, wybiegła z pokoju. Przestała się przejmować czymkolwiek poza znalezieniem Akeji. Czemu myślała, że akurat ona jej pomoże? Nie miała pewności czy dziewczyna coś wie, ale coś w jej głowie kazało jej to zrobić i była pewna, że jeżeli nie posłucha tego cichego głosiku, on zacznie się wydzierać aż w końcu przyprawi ją o ból głowy. Zbiegła po schodach zastanawiając się gdzie jej siostra może aktualnie być. Nie potrafiła się dostatecznie skupić żeby wyczuć ją w Mocy, jej myśli były zbyt rozproszone i nie potrafiła ich zebrać do kupy.
- Gdzie się tak spieszysz? - usłyszała za swoimi plecami.
Obróciła się prawie spadając ze schodów. No nie! Czy naprawdę była tak roztrzepana, że nie zauważyła, że obiekt jej poszukiwań jest tuż za nią? Akeja przyglądała się jej niepewnie, jakby się bała, ale nie jej tylko o nią, jakby próbowała ją zrozumieć. Potrafiła wyczuć w dziewczynie konflikt, był tak wyraźny, że nie musiała się nawet skupić, żeby go wyczuć.
- Eee...no tak jakby szukałam ciebie. - odpowiedziała starsza Togrutanka z lekkim zakłopotaniem. Wiedziała, że Akeja też widziała jej wczorajszy wybuch i czuła, że jest jej winna wyjaśnienia. Ale jak miała to powiedzieć? "Przepraszam siostrzyczko, twoi kochani rodzice byli dla mnie okropni. Może dla ciebie byli kochani, mili i tak dalej, ale mnie potraktowali jak nic nieznaczącego śmiecia. No, to może teraz zjemy ciasto?" Wczoraj nawet nie pomyślała co ona musiała czuć. Nie chciała niszczyć jej życia, ale chyba nieświadomie mogła to zrobić. Nie przyszło jej do głowy, jak ona się poczuła. Była okropna! Powinna nad sobą zapanować do cholery jasnej! Czasami zdarzało jej się wściekać, tak, jak każdemu, ale mimo wszystko próbowała przy tym nie ranić innych, a teraz? Chyba posunęła się za daleko.
- Co do wczoraj...ja...nie chciałam żeby tak wyszło... - zaczęła przepraszająco.
Akeja machnęła ręką żeby ją uciszyć. Niepewnie uśmiechnęła się i podeszła do Ahsoki. Razem zaczęły schodzić na dół.
- Nie twoja wina. Nie wiem co o tym myśleć, ale przecież... - urwała szukając właściwych słów - przecież nie mogłaś przewidzieć, że tam będą...no i nie twoja wina, że tak się czujesz. Szczerze to ciężko mi w to uwierzyć, ale...ja jeszcze jakiś czas temu nie wiedziałam, że istniejesz, nikt nigdy o tobie nie mówił, więc... - wzruszyła ramionami - Może to nawet lepiej, że wczoraj tak wyszło.
Zdążyły już zejść na dół, teraz chodziły po korytarzach bez żadnego dokładnego celu.
- Nie chciałam popsuć waszych stosunków. Po prostu...kiedy ich zobaczyłam, to jak się zachowali...zrozum, nie chciałam źle, ale po prostu nie wytrzymałam. - odpowiedziała Ahsoka. Jej oczy zaczęły się szklić a pod powiekami czuła pieczenie. Nie! Nie mogła się rozpłakać! To tylko zwykła rozmowa. Nie będzie już przez nich płakać. Wczoraj z tego powodu straciła już zbyt wiele wody! Koniec i tyle!
- Wiem. Nie powiem, że rozumiem, ale wiem jak to jest nie móc wytrzymać kiedy ktoś...zachowuje się przy tobie fałszywie. - popatrzyły na siebie.
- Nie powinnam mówić tego przy tobie. To tak samo, jakby ktoś mi powiedział, że Anakin mnie oszukuje. Nie mogłabym tego znieść. - westchnęła Ahsoka.
- Ale lepiej jest znać prawdę obojętnie jaka okropna by ona była. - stwierdziła Akeja.
- Też racja. Ale nie dla tego cię szukałam. Tak naprawdę przydałaby mi się twoja pomoc.
Młodsza Togrutanka popatrzyła na dziewczynę z niedowierzaniem. Jej pomocy? Ciekawe w czym?
-Mojej? Czego wielka Jedi może chcieć od swojej młodszej, nieutalentowanej siostry? - zapytała z niekrytym zdziwieniem.
- Ocho...poczucie własnej wartości mamy takie samo. - stwierdziła Ahsoka - Wcale nie jestem wielkim Jedi tylko nic nieznaczącą padawanką.
- Przesadzasz. Więc w czym mam pomóc?
- Może to trochę dziwne...ale miałam taki sen. Mniej więcej chodzi o to, że mam czegoś szukać, wydaje mi się w jakieś świątyni, chyba jest związana z zemstą. Wiem, że to mało, ale...no, może ty coś kojarzysz? - odpowiedziała starsza Togrutanka.
Akeja jakiś czas nie odpowiadała, szły w milczeniu a ona próbowała wygrzebać coś ze swojej pamięci. Ahsoka w tym czasie rozglądała się po korytarzu, co około dwadzieścia metrów stały posągi dawnych władców i innych zasłużonych obywateli. Czerwony chodnik rozciągał się pod ich nogami a przez wysokie okna wpadało światło dzienne. Spojrzała na swoją siostrę. Dziewczyna szła szybko stawiając lekkie kroki, była taka spokojna i jednocześnie pełna kobiecego wdzięku. Ona sama chyba tak nie potrafiła. Podczas wszystkich lat spędzonych w Świątyni Jedi nie zwracała na to uwagi. Nie chciała budzić zainteresowania chłopaków no bo po co? Przecież nie powinna się nawet nimi interesować. Była Jedi, nie mogła utrzymywać Takich stosunków z chłopakami. A przecież mimo to pocałowała Chase'a, może i dla śmiechu ale jednak...No i jeszcze pocałunek z Luksem, całkowicie udawany, powinna o nim zapomnieć, ale nie mogła. Kompletna głupota. A jednak kiedy patrzyła na swoją młodszą siostrę jednak trochę jej zazdrościła z jaką łatwością jej to przychodzi. Ona sama spędzała tyle czas w otoczeniu samych mężczyzn, że czasami praktycznie tylko wygląd odróżniał ją od nich. Chociaż żołnierzom to chyba nie przeszkadzało.
- Była kiedyś taka...no nie wiem, legenda. Wiesz, dawniej wierzono w bogów i takie tam. Był taki jeden, bóg zemsty...ale nie pamiętam dokładnie o co chodziło. Może w bibliotece coś znajdziemy. - odezwała się po dłuższym zastanowieniu Akeja.
- Więc prowadź. - odpowiedziała Ahsoka.
- Proszę bardzo, skoro nie trafisz do tych drzwi po naszej lewej. - zaśmiała się.
***
Siedziały w bibliotece już od dwóch godzin. Ahsoka nie spodziewała się, że będzie ona aż taka wielka. Oczywiście ta w Świątyni była o wiele większa, ale ta tutaj też robiła wrażenie. Przejrzały już tyle książek, że litery skakały jej przed oczami, ale uparła się, że musi coś znaleźć. Westchnęła odkładając kolejną z książek.
- Tu coś jest. - odezwała się Akeja.
- Co takiego? - padawanka natychmiast poderwała głowę w górę. W jej oczach zabłyszczała ekscytacja.
- Ten bóg, Thenaar, nazywali go też Krwawym Mścicielem, no i kiedy ktoś chciał się zemścić szedł do jego świątyni modlić się o pomoc. Tylko, że podobno każdy, kto zyskał jego błogosławieństwo musiało za to zapłacić czymś innym. Wiesz, był bogiem zemsty, niektórzy twierdzą, że zemsta to aspekt sprawiedliwości, więc skoro coś dawał chciało coś w zamian. Podobno im większej mocy potrzebowano tym większą cenę się płaciło. - odpowiedziała z oczami utkwionymi w tekście.
Ahsoka westchnęła cicho. Na pewno nie był to przyjemny gość. W jej wyobraźni utworzył się obraz wielkiego faceta w czerwonej zbroi, z zakrwawionym rękami i mordem w oczach. Wzdrygnęła się. Ta dziewczyna z jej snu była w jakiejś świątyni. No i na sam koniec zapłaciła cenę za jakąś moc czy coś podobnego. Miała coraz więcej wątpliwości, ale coś jej mówiło, że musi dalej w to brnąć. Westchnęła i pokręciła głową.
- A gdzie jest ta świątynia? O ile w ogóle istnieje. - zapytała.
- Z tego co mi wiadomo gdzieś w dżungli za miastem. Została odnaleziona sporo lat temu, ale nie budzi wielkiego zainteresowania. Czemu cię to interesuje?
- Sama nie wiem...wydaje mi się, że mam tam czegoś szukać. - odpowiedziała niepewnie Ahsoka.
Jak miała to wyjaśnić? "Och, tylko jakaś świecąca baba kazała mi tam czegoś szukać kiedy mroczna wersja mnie siedziała obok jakbyśmy były na pikniku." No pewnie! Zaraz po tym jak jednorożec przegalopuje przed nimi!
- Zaa...może...może tam ją znajdziecie. - w oczach Akeji zabłysła nadzieja.
- Może.-westchnęła Ahsoka - Chyba powinnam porozmawiać z Anakinem. - dodała.
 ***
Kiedy pół godziny później obwieściła Anakinowi czego się dowiedziała on zapytał czy na pewno dobrze się czuje. Tano miała ochotę rzucić w niego posągiem boga zemsty ze swojego snu. Czemu nie może potraktować jej poważnie?! Czy to aż takie trudne?!
- No wiesz Smarku, dobrowolnie poszłaś do biblioteki czegoś się dowiedzieć, chyba jednak ktoś powinien cię zbadać. - stwierdził Skywalker.
- Mówię poważnie! - tupnęła nogą ze złości.
- Ja też. Na pewno nie masz gorączki? - odpowiedział jej.
- Nie! Zaczniesz mnie w końcu traktować poważnie?! - wyrzuciła z siebie.
- No dobrze. Uspokój się. - zaśmiał się Anakin - Jutro...
- Nie jutro. Teraz, zaraz. Nie rozumiesz?! - przerwała mu.
- Ahsoko, czy poważnie myślisz o plątaniu się po dżungli w nocy? Jest już piętnasta, zanim tam dotrzemy może być środek nocy. Pomyśl logicznie. - westchnął starszy Jedi.
- Damy radę. Zawsze można użyć lokalizatorów czy czegoś podobnego. Ufasz mi czy nie? - zapytała.
Anakin dobrze wiedział, że wkroczył na pole minowe. Jeżeli się zgodzi jutro rano mogą już być śniadaniem jakiegoś drapieżnika, ale jeżeli się nie zgodzi Ahsoka uzna, że nie ma do niej zaufania a tego raczej też nie chciał przechodzić. W skrócie, albo zje go coś w lesie, albo Ahsoka. Nie wiedział co jest gorsze. Chyba Ahsoka, przed zwierzęciem zawsze można się obronić, a jego padawanka...znając ją nawet jakby ją związał łańcuchami, założył knebel, kajdanki i zamknął w sejfie i tak by go dopadła.
- No niech ci już będzie. - niechętnie się zgodził, nie bardzo lubił przegrywać ich kłótnie, młoda myślała, że może więcej. Już widział jej tryumfalny uśmieszek.
- Dzięki! Idę się przygotować! - zawołała i tyle ją widział. Dziwne, nigdy nie widział, żeby tak spieszyło się jej na trening. Świetnie, ma jakieś dziesięć minut świętego spokoju! Jedynym plusem było to, że poprawił jej się humor...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
O bogowie! AAAAAAAAAAAA! *.* Pewnie obwieściłam to już większości świata, ale muszę jeszcze raz! MAM DOM HADESA!! Przeczytany! A ja...ja jestem w szoku, to była chyba najlepsza część Olimpijskich Herosów jaką czytałam! A teraz rok czekania na następną. Echhh... Dupa Neptuna! Podejrzewam, że odbije się to na kolejnych rozdziałach, wybaczcie... Percy na Mrocznym nie wleci, ale powstały mi w głowie kolejne chore pomysły. Już samo to, że ciągle śni mi się, że biegam po Tartarze zabijając potwory trampkiem krzycząc "Nie budźcie mnie!!" jest dowodem na to, jak mi odwala. I przysięgam na wszystko, warto przeczytać wszystkie części, a jak nie to niech mnie smok potrąci! O czym ja tu gadam?! Zupełnie nie na temat ~.~ Co powiecie na dodatek o halloween? :3 Nie wiem czy wyrobię się na 31 bo mam trochę do załatwienia (plakat na historię, przenosiny na inny kierunek) ale będę się starała, jak nie to dodam później i tyle ^^. Dla kogo dedyk? Hmm...dla jedynej takiej co ukradła księżyc razem z Rosją, rozumiejącej mój porypany umysł (tak w miarę xD). Jud, wiesz, że to o tobie? Jak nie, to już wiesz :3 Więc zapytam jeszcze, Percy, Ann, wróciliście z Tartaru, gdzie nasza wódka?! >.>    




5 komentarzy:

  1. Tak więc przybywam! Oglądając Ostatnią Krucjatę, ale jestem. I szukają ojca Indiany xD.
    No ale kontynuując.
    Dylematy Smarka są świetne. Pod koniec wydawało mi się, że jest jakaś zagubiona w dżungli. Brak Forest Gampa xDD.
    I doprawdy to tyle bo już nie mam siły, ale wiedz, że rozdział zagilbisty * nie wnikam, to wpływy Prusów *. Aktualnie mam fazę na Grey'a z Fairy Tail, na Jellala z Fairy Tail i na Lokiego... zgadnij skąd xD. Też z Fairy Tail ^^.
    To anime jest świetne. Tak mnie rozpierdala *przepraszam za przekleństwo...*
    No i dziękuję za dedyk, kochana ;**
    Pozdrawiam~
    Ruska menda
    Albo Judith-chan jak wolisz xD.

    OdpowiedzUsuń
  2. *o* Amazing, ale wciąż nienawidzę Luksa.
    Bóg zemsty? No ciekawie... ale nie napalaj się Ahsoko i tak przegrasz. x3 Chociaż smutno mi po tych jej rozmyśleniach, Annie, niestety musisz ją okłamywać, sorki, nie jest warta, by wiedzieć o twojej miłości, geggeasukfjdjhxhhfh. <3
    Piszesz wspaniale, naprawdę nie mogę się doczekać. :3
    I lubię Akeję, naprawdę. :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny.
    May the Force be with you!

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie jadłabym ten rozdział!!! Świetny!!!! A chrobole nie wiem co mam pisać....ME GUSTA!!!
    JAK TO MOŻLIWE, ŻE:
    Ostatnio pisalas ze kurier przyslal ci "Dom Hadesa"..I TY MASZ JUZ TO PRZECZYTANE??!!!! OMG...!

    OdpowiedzUsuń