czwartek, 17 października 2013

Rozdział 35

Przez chwilę stał oszołomiony próbując zrozumieć co się przed chwilą stało. Nigdy nie spodziewał się takiego zachowania po Ahsoce. Ona taka nie była, zawsze optymistycznie nastawiona, wygadana mała padawanka w jednej chwili zmieniła się w kogoś, kogo nie poznawał. Przebiegł wzrokiem po reszcie obecnych w pokoju, dwójka dorosłych Togrutan, od których Ahsoka przed chwilą uciekła, nie wyglądali na zbytnio zaskoczonych co go tylko zirytowało. Podobno była ich córką więc czemu tak się zachowała? Czemu oni w żaden sposób nie zareagowali? Już w pierwszej chwili zauważył, że coś jest nie tak, ale teraz zastanawiał się co dokładnie jest nie tak. Później jego wzrok zatrzymał się na kompletnie zaskoczonej nastolatce, ona na pewno nie wiedziała co się dzieje. Spróbował wysondować Ahsokę Mocą, ale dziewczyna zupełnie się od niego odcięła, nie chciała żeby dowiedział się czegokolwiek. To jedynie utwierdziło go jeszcze bardziej w przekonaniu, że coś jest nie w porządku. Nie zastanawiając się pobiegł do jej pokoju. Wszedł do środka bez pukania i omiótł całe pomieszczenie wzrokiem, nie było jej, jedynie miecze świetlne rzucone na łóżko...Kątem oka zauważył otwarte na oścież drzwi prowadzące na balkon. Po cichu podszedł do nich szukając wzrokiem swojej uczennicy. W końcu ją zauważył, stała oparta o balustradę plecami do niego, głowę miała opuszczoną, lekko drżała. Nie przypominała normalnej Ahsoki, wydawała się mniejsza, bezbronna i załamana...
Nie chciała nikogo widzieć, chciała zostać sama, żeby wszyscy się po prostu od niej odwalili! Była równocześnie wściekła i roztrzęsiona. Wiedziała, że Anakin próbował ją wysondować, ale tym razem uparcie mu przeszkadzała. Nie pozwoli żeby się dowiedział co teraz czuła, żeby zobaczył ją taką. Ukryła twarz w dłoniach kiedy po jej twarzy spłynęły kolejne łzy. Już miała nadzieję, że wszystko będzie dobrze, że zapomni a tu oni musieli się pojawić. Nie żałowała tego, jak się zachowała, żałowała tego spotkania. Chciała sobie wmówić, że to już jej nie obchodzi, ale prawda była zupełnie inna. Czuła się jakby jej serce przebiło tysiąc noży. Wiedziała, że jej nie kochali, zawsze to wiedziała, ale teraz, kiedy ich spotkała po tylu latach, kiedy już wszytko rozumiała było to jeszcze boleśniejsze. To przecież powinni być ludzie, którym najbardziej na niej zależy a oni wcale jej nie kochali. Doskonale widziała to w wyrazach ich twarzy, próbowali to ukryć, ale ona i tak widziała, że wcale im się to nie podoba. Kto wie, może mieli nadzieję, że umarła...Usłyszała jak ktoś zapukał o ścianę, nie odwróciła się, chciała zostać sama.
-Ahsoko...-usłyszała znajomy głos.
Całą siłą woli chciała się powstrzymać ale nie mogła i obróciła się. Spojrzała na Anakina oczami zaczerwienionymi od płaczu. Nigdy przy nim nie płakała, zawsze usilnie starała się okazywać jak najmniej słabości, ale teraz nie mogła...Jej policzki wciąż moczyły kolejne łzy. Skywalker podszedł do niej i wierzchem dłoni starł łzy z twarzy.
-Nie płacz...-powiedział przytulając ją.
Nie odwzajemniła uścisku. W tej chwili była tak wściekła, że nie mogła myśleć o czym innym niż o jej rodzicach co natomiast powodowało kolejne wybuchy płaczu.
-Nic...nie rozumiesz...-wyjąkała trzęsącym się głosem.
-Rozumiem, nie mo...-zaczął.
-Nie mówi mi, że rozumiesz bo nie rozumiesz i nigdy tego nie zrozumiesz! Nie mów mi co mam teraz robić bo nie wiesz co powinnam zrobić!-wyrzuciła z siebie-Nienawidzę ich! Dociera?! Nienawidzę! Nienawidzę!-zaczęła powtarzać w kółko próbując się wyrwać z jego uścisku.
Nie chciał jej puścić więc zaczęła się szamotać aż w końcu przeszła do okładania go pięściami, ale to też nic nie dało. Nie miała dość siły, prawie na nic nie miała siły, ta sytuacja całkowicie ją wykańczała, mogła tylko płakać i co chwilę wykrzykiwać coś przez łzy. Nie obchodziło jej co później usłyszy, ile kazań dostanie, miała wszystko ewidentnie w dupie. Chciała się tym nieprzejmować, ale nie potrafiła. Najchętniej by zapomniała, wymazała to ze swoich wspomnień, ale nie mogła. Czuła się bezsilna co jeszcze bardziej ją denerwowało. Stała tu przed Anakinem płacząc jak dziecko, zachowując się jak kompletna idiotka, ale nie mogła nic na to poradzić.
-Puść mnie! Zostaw!-wykrzyknęła przez łzy po raz kolejny go uderzając.
Chciała tylko zostać sama. Móc się w spokoju podobijać, wyżyć...wszystko  jedno, ale na pewno nie chciała żeby ją teraz widział. On oczywiście nic sobie nie robił z jej słów. Przytulił ją mocniej. Nie mógł zostawić jej samej, nie teraz. Nie wiedział co dokładnie się stało, ale wyczuwał jej ból, gniew, smutek, żal...Nigdy by nie pomyślał, że w jego optymistycznym Smarkusiu może być na raz tyle negatywnych emocji. Ona nigdy nie płakała! Jeszcze nigdy nie widział jej w takim stanie.
-Nie Smarku.-powiedział głaszcząc ją po głowie.
W odpowiedzi otrzymał kolejny cios ale nie przeją się tym. Nie miał zamiaru jej za to karać. Chciał jej pomóc. Przecież to była jego mała dziewczynka! Patrzenie na nią jak cierpi było dla niego nie do zniesienia.
-Zostaw mnie! Ogłuchłeś?!-krzyknęła ze złością.
Czy do niego nic nie docierało?! Miał zostawić ją w spokoju! Nie chciała żeby widział ją taką słabą. Oczywiście nic nie zrobił, nie miał najmniejszego zamiaru zostawić ją! Zapomniała się. Jej wzrok padł na wazę stojącą niedaleko. Wyciągnęła dłoń i zanim zorientował się co zamierza przyciągnęła naczynie Mocą.
-Zostaw mnie!-powtórzyła a waza uderzyła w niego roztrzaskując się na miliardy kawałeczków.
Mimo zaskoczenia nie puścił jej. Żaden odłamek nie przebił się mu przez ubranie, zaskoczyło go jedynie uderzenie i jego siła. Chyba czasami jej nie docenia...
-Ahsoko, nie zostawię cię.-westchnął.
Nie odpowiedziała mu tylko rozpłakała się jeszcze bardziej. Nie miała już siły z nim walczyć. Gdyby nie to, że ją trzymał osunęłaby się na podłogę. Czuła się jakby straciła władzę w swoim ciele, jej ręce opadły bezsilnie a nóg praktycznie nie czuła, jakby nie istniały. Twarz miała mokrą od łez, przy każdym płytkim oddechu trzęsła się. Anakin ostrożnie ją podniósł i posadził na łóżku. Tak jak wcześniej chciała się go pozbyć tak teraz nie chciała go puścić. Ukryła twarz w jego szacie, a on przytulił ją.
-Naprawdę ich nienawidzę...-powiedziała ledwie słyszalnym głosem nadal płacząc.
 Przytulił ją mocniej głaszcząc uspokajająco po plecach. Złapała się go i wtuliła jak małe dziecko. Cały czas trzęsła się przez kolejne wybuchy płaczu, nie mogła przestać, bardzo chciała, ale kiedy tylko próbowała natychmiast robiło się jej jeszcze gorzej. Czuła się jakby płuca i żebra miały jej pęknąć albo  wybuchnąć, cała jej twarz była mokra od łez i zaczerwieniona. Miała wrażenie, że już nigdy to się nie skończy. Nie miała siły nawet unieść głowy, która cały czas jej opadała i musiała ją opierać o ramię Anakina. On nadal nie miał pojęcia co wywołało u niej tyle negatywnych emocji, a patrzenie na jej cierpienie było nie do zniesienia.
-Czemu...?-zapytał, ale urwał dochodząc do wniosku, że to nie odpowiedni moment.
Ahsoka uniosła wzrok, w jej niebieskich, niewinnych, zapłakanych oczach odbijało jej się tyle bólu, że wewnętrznie zwyzywał samego siebie za odezwanie się. Spróbowała zapanować nad nierównym oddechem, nabrała powietrza żeby odpowiedzieć, ale zrezygnowała.
-Ahsoko, przepraszam, nie mu...-zaczął przepraszającym tonem.
-A wiesz jak to jest kiedy własna matka cię nie kocha?-przerwała mu cicho, zachrypniętym, drżącym, słabym głosem.
Prawie nie myśląc chciał powiedzieć, że wie, ale przecież nie wiedział. Nie mógł nawet sobie wyobrazić jak to jest. Teraz zaczynał ją rozumieć, może właśnie dla tego tak jej zależało, żeby ją zaakceptował. Wściekł się na siebie, że był dla niej taki oschły. Dopiero zauważył jaka jest delikatna, może pyskowała żeby się bronić, a całe jej zachowanie było spowodowane strachem przed kolejnymi zranieniami? Nie mieściło mu się w głowie, że można nie kochać własnego dziecka! Oczywiście, jego dzieciństwo, jako niewolnika, nie było kolorowe, ale przynajmniej miał kochającą matkę, która go wspierała i broniła, nigdy wcześniej nawet nie pomyślał, że mogłoby być inaczej. Dla niego było wręcz niemożliwe, żeby nie kochać swojego dziecka, ale Ahsoka była na to żywym dowodem.
-Oni mnie...nie wiem jak to powiedzieć...nie wiem co im zrobiłam, ale zawsze traktowali mnie jakbym była najgorszym, co mogło ich spotkać, praktycznie mnie nienawidzili i się z tym nie kryli.-próbowała jakoś poukładać w zdania swoje dzieciństwo, ale nie potrafiła.
Spróbowała coś jeszcze powiedzieć, ale tylko cicho pisnęła i po raz kolejny się rozpłakała.
-Już dobrze Smarku.-szepnął.
-Nie będzie dobrze...-wyjąkała przez łzy.
-Będzie, zobaczysz...-poprawił koc zsuwający się z niej-Jesteś moją małą siostrzyczką, moim Smarkusiem, ja cię kocham.-powiedział.
Przez następne pół godziny płakała wtulona w niego i nic nie mogło jej uspokoić. Przestała dopiero kiedy zasnęła nadal tuląc się do niego. Otarł jej policzki z łez i otulił ją mocniej kocem żeby nie zmarzła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Załama kompletna ;__; No jak ja kocham moich rodziców...szlaban za nic -.-' przynajmniej mam telefon. No to co? Dedyk dla Jud bo chyba tylko ona mnie ogarnia i przy okazji NIE IGNORUJE (dotarło do kogoś? -.-) Trzymajcie się.

5 komentarzy:

  1. Ryczę, po prostu ryczę. ♥
    Rozdział jest: CUDOWNY. ♥
    Genialny, fenomenalny, po prostu istne cudo, napakowane emocjami. <3
    Taki słodki.
    I Ahsoka się w nim podkochuje *o*
    A oni są tacy uroczy jak się tulają. <33
    Boskie, po prostu boskie. <33
    Jesteś MOIM MISTRZEM <33
    Czekam na kolejny.
    NMBZT. *:

    OdpowiedzUsuń
  2. Określę cię i twojego bloga:
    Superowy! Jesteś miszczu!
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  3. Jam siem nie popłakałam. Chyba musi stac sie tragedia zebym ryczala jak...jak coś tam XD.
    Rozdział jesst cudowwnnyyy!! Ahsoka pewnie wpadnie w depresje albo wroci na Couruscant (jak tam sie to pisze). Anakin jest odporny na wazony, trza pamietac...;p.
    Smarkuś pobił rekord w najdłuzszym płakaniu?! Uuuu....
    Nie nie wiem co mam napisać, noooooo!!!!!!!! Kurde MISTRZUUUU!!!!!
    Cudoowwwwniiee!!!!!!!!!!!!!!!!!
    NMBZT!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja siem popłakałam!!!!! Taki słooodkie!!! I w ogóle... Love you!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję że Anakin naprawdę kocha Ahsokę. Sama bym chciała takiego mistrza Anakina Skywalkera. Wiktoria Sikora.

    OdpowiedzUsuń