poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 18

Próbowała zasnąć, naprawdę próbowała, zrobiłaby wszystko, żeby uwolnić się od wszystkich nieprzyjemnych myśli a sen wydawał się jej jedynym rozwiązaniem, no poza upiciem się, ale nie była taka głupia, Anakin by ją za to udusił. Od dwóch godzin próbowała zasnąć, ale jedyne co jej wyszło to przewracanie się z boku na bok, kilkakrotne przespacerowanie po pokoju i zadręczanie się najróżniejszymi głupotami. Było już po północy, siedziała na łóżku wbijając wzrok w swoją pościel, ręce zaciskała na kołdrze i sama nie rozumiała co się z nią dzieje, po głowie obijała jej się tylko jedna myśl "ja nie chcę lecieć". Jednak wiedziała, że nie może się już wycofać, powiedziała Anakinowi, że da sobie radę, że to nic takiego i teraz musi się tego trzymać choćby nie wie co. Co by sobie pomyślał gdyby mu powiedziała, że jednak nie da rady lecieć? No napewno nie byłby dumny...Miała złe przeczucia co do tej misji, ale wiedziała, że nie może się wycofać, musiała to zrobić i już. Cicho westchnęła i padła na łóżko. Oczy jej się zamykały, czuła się jakby powoli gdzieś opadała. Już myślała, że zaśnie, ale po chwili znowu otworzyła oczy. Głowa ją bolała z braku snu a całe ciało ciążyło jakby krew zmieniła się w płynny ołów, wszystko się rozmazywało i czuła się jakby zatrzymała się w miejscu a cały świat przyspieszył... Udało jej się zasnąć dopiero około drugiej trzydzieści, nie zauważyła kiedy to się stało, po prostu urwał jej się film.
***
Najpierw czuła się jakby unosiła się w oceanie mgły, warstwa delikatnej pary falowała pod jej ciałem i opływała. Tano otworzyła oczy i ze zdziwieniem odkryła, że unosi się w powietrzu na mgle. Poza białawą mgiełką wszystko było czarne jakby była w próżni. Z mgły zaczęły unosić się małe, białe wiry, po chwili cała mgła zaczęła wirować wokół niej unosząc ją w górę. Znajdowała się w centrum mglistego tornada, które porywało ją na wszystkie strony, czuła się jakby tysiąc różnych światów ciągnęło ją w swoje strony. Po upływie nieznanej jej ilości czasu wszystko zaczęło się uspokajać, został tylko jeden wir, który pociągnął ją w górę. Nie walczyła z tym, dała się ciągnąć tej dziwnej sile. Zamknęła oczy i poczuła jak opada na skaliste podłoże. Zrobiło się niemiłosiernie gorąco a w uszach jej dzwoniło. Podniosła się z cichym jękiem, przetarła oczy i rozejrzała. Otaczały ją skaliste wzniesienia, nie było tu ani grama roślinności, jedynie nagie skały i płynąca lawa...świetnie, Mustafar, jak ona nielubiła tej planety, jedno wielkie piekło. Wstała i rozejrzała się, nadal była oszołomiona po tej dziwnej podróży mgłą, ale to co zobaczyła praktycznie zwaliło ją z nóg. Na  pływających na lawie krach stali Anakin i Obi-Wan walcząc ze sobą. Czemu?! Czemu oni to robią?! Chciała się rzucić między nich, zakończyć to, ale nogi chyba przyrosły jej do skalnego podłoża, nie mogła się ruszyć. Serce waliło jej jak oszalałe, chciała stanąć w obronie swojego mistrza, on przecież nie mógł walczyć z Obi-Wanem z własnej woli! Był dobry! A może to ona była zaślepiona? Bezgranicznie wierzyła, że Anakin, jej Rycerzyk, nie może być zły, to po prostu niemożliwe! Ona to wiedziała, wiedziała, że on nie może...wierzyła w to najmocniej jak tylko się dało! Widziała jak obaj Jedi coś krzyczą, ale nic do niej nie docierało, może usłyszała coś o Sithach, ale nie chciała w  to wierzyć, Anakin nie mógłby do nich dołączyć! Widziała jak Kenobi atakuje jej mistrza i obcina mu nogi, Anakin stoczył się po zboczu wypuszczając miecz z rąk, nadal coś do siebie krzyczeli, ale wcale to do niej nie docierało. Była coraz bardziej przerażona, z oczu leciały jej strumienie łez, nie chciała wierzyć, że to się dzieje, chciała krzyczeć, biec tam, zrobić cokolwiek, ale nie mogła, ciało odmawiało jej posłuszeństwa a głos uwiązł w gardle. Widziała, jak ciało  jej mistrza zaczyna się zapalać od lawy, tym razem usłyszała co powiedział Obi-Wan: "Byłeś mi bratem, Anakin, kochałem cię...".
-Wystarczy.-usłyszała męski głos, wydawał jej się w pewien sposób znajomy, ale nie wiedziała czemu.
Silne ramiona złapały ją w pasie i odciągnęły w tył, cała scena zniknęła a ona znalazła się w lesie nad rzeką obok wysokiego chłopaka trzymającego ją delikatnie.
-To nieprawda, to się nie stanie.-szeptał jej cicho do ucha a ona pod wpływem impulsu przytuliła się do niego i całkowicie rozpłakała.
Uspokojenie się zajęło jej około dziesięć minut, dopiero wtedy mogła się przyjrzeć chłopakowi. Był od niej wyższy o dwadzieścia centymetrów, miał proste ciemnobrązowe włosy sięgające mu do policzków układane jedynie przez wiatr, mocno niebieskie oczy przypominające jej wodę w jeziorze i był ubrany na czarno. Wydawał się jej znajomy, a jednocześnie taki obcy, przypominał jej kogoś, ale to było niemożliwe, żeby to był właśnie on.
-Nie płacz, to się nie stanie, przysięgam.-powiedział głaszczą ją po plecach-Musisz już wracać, tylko pamiętaj, cokolwiek się stanie nie przejmój się...
***
Obudziła się tak gwałtownie, że spadła z łóżka.  Przetarła załzawione, zaczerwienione oczy i podniosła się. Świetnie, już siódma, Anakin ją opieprzy jeżeli się spóźni, no o ile sam będzie na czas...Na samą myśl o jej mistrzu poczuła się dziwnie, obraz jego zapalającego się ciała wyrył się jej w pamięci tak dokładnie, jakby naprawdę to widziała. W końcu musiała się otrząsnąć i iść się ogarnąć.
***
Otworzył oczy, czując ciepło bijące od wtulonego w jego klatkę piersiową ciała własnej żony, które w tej pozycji wyglądało tak niewinnie i słodko. Mimowolnie uśmiechnął się na wspomnienie ostatniego wieczoru. Nie chciał znowu jej opuszczać, ledwie mogli się spotkać a on już został przydzielony do kolejnej misji...Ostatnio mieli coraz mniej czasu dla siebie a każda rozłąka była nie do zniesienia. Poczuł jak Padme się porusza, po chwili otworzyła oczy i uśmiechnęła się widząc swojego męża.
-Dzień dobry księżniczko.-uśmiechnął się i złożył na jej ustach krótki pocałunek.
-Hmm...już nie kombinuj, niedługo muszę się zbierać na spotkanie w senacie.-powiedziała Padme odrywając się.
-Ej, jestem grzeczny.-Skywalker zrobił minę urażonego chłopca.
-Wczoraj też miałeś być grzeczny.-rzuciła z rozbawieniem Amidala wstając z łóżka.
-Hej, a ty gdzie?-od razu się podniósł.
-Pod prysznic, naprawdę nie mam czasu.
-Mogę z tobą?-zapytał robiąc proszącą minę.
-Annie, naprawdę nie mam czasu.-westchnęła Padme.
-Ale ja też nie, jak się spóźnię Ahsoka mnie zje.-odpowiedział Skywalker łapiąc ją w pasie i przyciągając bliżej siebie.
-No chodź już, ale bądź grzeczny.-Padme wywróciła oczami i ruszyła w stronę łazienki.
-Przecież ja zawsze jestem grzeczny.-zaśmiał się idąc za nią.
*** (masz Wika, a teraz wracam na swoją planetę wariatów)
Czekała na niego już dobrą godzinę. Nie żeby specjalnie jej się śpieszyło do odlotu no ale ile można czekać?! Spała ledwie cztery godziny, leciała na jedną z planet, które najchętniej by omijała i czuła się jakby tysiąc Chase'ów skakało jej wewnątrz czaszki a on jeszcze raczył się spóźniać?! Jak tylko go zobaczy to mu dupe skopie i tyle będzie gadania! Się chciało mu włóczyć po nocach. Pffff, ona jeszcze się dowie gdzie on ciągle łazi, może na baby, kochaś się znalazł! A jej to się czepia o pojawienie się w towarzystwie Chase'a! I to ona była nieodpowiedzialną padawanką?! Kiedy w końcu Skywalker pojawił się w hangarze już była gotowa na niego nawrzeszczeć, przed wybuchem powstrzymało ją jedynie wspomnienie tego okropnego snu, ale to nie oznaczało, że na niego nie nawrzeszczy, poczeka aż będą sami na statku.
-Hej Smarkuś, a coś ty taka naburmuszona?-zapytał beztrosko.
-Może dlatego, że włóczysz się po nocach a ja czekam na ciebie jak idiotka.-fuknęła jak wściekła kotka.
-Oj tam...tylko mnie nie pogryź kiciu.-zaśmiał się.
-Najpierw wydrapię ci oczy i powyrywam wszystkie kudły.-warknęła.
-Nie marudź tylko rusz się, ponoć mamy lecieć na misję.-zaśmiał się z reakcji młodej padawanki.
-Nie przypominaj...-robiła się coraz bardziej rozdrażniona.
-Czemu ty jesteś taka marudna? Niezadowolona? W końcu lecisz do domu.-powiedział.
-Nie będę o tym rozmawiać.-strzeliła focha i weszła na statek.
-Chyba ktoś wstał lewą nogą.-mruknął Skywalker wchodząc za nią.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Macie ludzie, dedykacja dla Wiki, masz i nie marudź, ciesz się, że chociaż tyle, dostałaś wiele w tym rozdziale i nie pyskuj. No macie pozdro od Bugstera (czarnego labladora wujka :3). Rozdział po części pisałam goniąc Chichuachuę  (czy jak to pisać) kradnącą mi kapcie xD.

2 komentarze:

  1. Rozdział jest cuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudno booooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooski.
    1. Taaa... Anakinie. Ty? Grzeczny? Chciałabym to zobaczyć.
    2. Pyskatku wiesz co sie będzie działo. W takim razie masz temu zapobiec! Zrozumiano?!
    3. "...tysiąc Chase'ów skakało jej wewnątrz czaszki ..." nie zazdroszczę Ci Smarkusiu mieć go w głowie xD
    4. Przez te niebieskie oczy chłopak z jej snu skojarzył mi się za Anniem >.< xD
    5. A spróbuj mi się tu upić, Ahs. To nie tylko Anakin będzie zły.
    6. Pyskatku nie fochaj się. No bo jak się fochniesz to kto będzie się droczył z Anakinem?
    Dobra, wiem, że jadę nie po kolei ale co tam.
    Czekam na następny. ^^
    NMBZT :*
    P.S. Sorka za wstawienie rozdziału, ale Wika by mnie udusiła >.<
    P.S.2. Tu Iga, której nie chciało się przelogowywać na właściwe konto xD

    OdpowiedzUsuń
  2. *ADHD, głupawka i nadpobudliwość od toffi*
    A więc przechodząc do sedna...
    Chwila... skoczę po popcorn...
    Ok, już jestem, a więc zaczynając... Ahsoka usiądź jak człowiek, bo nie zacznę! Anakin, skup się! Obi-Wan, ubierz się, bo patrzeć nie mogę...
    A więc, zaczynając od początku:
    Ahsoka nie może spać, a to ciekawe... ciekawe o czym ona tak myśli. *marzyciel* Późno zasnęła, no nieźle Smarku, tyle nie spać... następnym razem poproś Anakina o kołysankę i służenie jako grzejnik, na pewno pomoże, uwierz mi na słowo, siostro. Przechodząc dalej:
    Mustafar! O cholera, na początku mgła, mgła i mgła, a i mgła... a potem jebut! I jest wśród skał i lawy! O.o Pewnie lawa ją zlawowała i zamarzła, przyrastając do podłoża. xD
    A tu Obi-Wan i Anakin! O! Dziad stary, pewnie oszukiwał, wszyscy wiedzą, że Anakin jest silniejszy! *tup* Hipis to potwierdzi, prawda Hi... a no tak, nie ma jej tu. >-<
    Jebut, Ahsoka wierzy, że jest dobry, ja też naiwnie pokładam w to wiarę, Ahsoko, obie się zawiedziemy. :c Niestety...
    Annie bez nóg. Oouch, biedny... a Ahsoka smuta... "Byłeś mi bratem, Anakin! Kochałem Cię!" Tak mi się smutno zrobiła i płakać zaczęłam. :'( A tu jakiś gostek! O.o Zastanawiam się kto to jest.. wygląd mi troszkę do Anakina pasuje, no, ale ok...a to kaboom! Pobudka, biedna Soka, płacze... *tulasek*
    Awww, Anidala. *^* Anakin i Padme, początek to moje zacne zdanie. xD I dalej, normalnie cud, miód i orzeszki. Sweet *^* Yee, tulimy, yee mam skojarzenia... on nigdy nie jest grzeczny. I pod prysznic... awww. :3 Dzidziuś. *-*
    Pozwól;
    BĘĘĘĘĘDĄĄĄA Z TEGOOOO DZIECIIIIIIIIIIII! ♥ :3
    A więc Ahsoka coś podejrzewa... no ładnie, oj Annie, Annie.. tym razem twój urok nie podziałał... fuknęła jak kotka, mrau, Anakin to wie co powiedzieć. *-* Ej, zostaw jego kudły, bo nie będzie już taki śliczny! ♥ :c
    Niezła rozmowa, kocham ich, kocham ten blog i kocham ciebie!
    Z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji!
    NMBZT! ♥

    OdpowiedzUsuń