poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 23

Przez kilka minut panowała zupełna cisza, ona nie wiedziała co odpowiedzieć, on czekał na odpowiedź. Nie potrafiła znaleźć wymówki, nie umiała znaleźć wiarygodnego kłamstwa a szczera odpowiedź...sprawiłaby zbyt wiele kłopotów, to przecież jej unikała, poza tym nie wiedziała czy potrafiłaby się na nią zdobyć. Przygryzła wargi i spuściła wzrok.
-Eee...mówiłeś coś o śniadaniu.-wymamrotała zeskakując z barierki.
-Tak, ale...-zaczął.
-No to chodź, bo umieram z głodu.-przerwała mu ruszając do wyjścia z pokoju.
Może unikając tematu uda jej się jakoś to pominąć. Będzie musiała naprawdę się postarać bo znając Anakina jak się uprze to ciężko będzie go odciągnąć od tego tematu, szczególnie, że dotyczył jej przeszłości, ale tym razem nie pozwoli mu wygrać, on nie może się dowiedzieć...Zanim zauważyła schodziła po schodach i tym razem to ona zostawiła Anakina w tyle, zawsze to ona za nim nie nadążała, często musiała za nim dosłownie biec, tym razem nawet się nie zastanawiała, po prostu szła...i tak jakoś wyszło. Zeskakiwała z ostatniego stopnia schodów i już chciała skierować się w lewo...I nagle z korytarza prosto na nią wypadła druga Togrutanka. Zderzyły się ze sobą i upadły na podłogę naprzeciw siebie, Tano prawie uderzyła głową w stopień schodów. Spojrzały na siebie, ta druga miała głowoogony z fioletowymi paskami, oczy miała...jakieś dziwne, jakby złote lub piwne, ale w bardzo nienaturalnym odcieniu, dodatkowo tak dziwnie zmieszanym, jakby to były tylko soczewki...białe oznaczenia na twarzy były miejscami gęsto ułożonymi liniami, które też wyglądały trochę nienaturalnie, miejscami się pojawiały, potem nagle znikały, były trochę nieregularne co nie było zbyt często spotykanym zjawiskiem.
-Przepraszam, nie chciałam...-wymamrotała Ahsoka podnosząc się z podłogi.
Dziewczyna nie odpowiedziała, pośpiesznie zebrała upuszczone wcześniej przedmioty i szybkim krokiem odeszła.
-Smarku, wszystko dobrze?-zapytał Anakin stając na ostatnim stopniu.
-Yhym...dziwna jakaś była...-mruknęła spoglądając na znikającą w korytarzu dziewczynę.
Dopiero po chwili dostrzegła na podłodze coś błyszczącego. Pochyliła się i podniosła delikatny, srebrny wisiorek z zawieszką w kształcie sowy. Zmarszczyła czoło, miała wrażenie, że powinna ją kojarzyć. Wpatrywała się w niego około pół minuty i nagle zrozumiała, wczoraj wieczorem kiedy rozmawiali o porwaniu Zaa, powiedziano im, że księżniczka zawsze ma przy sobie ten wisiorek.
-Skąd ty to...-zaczął Anakin, ale już go nie słuchała.
-Rusz się!-wyrzuciła z siebie i rzuciła się biegiem w kierunku, w którym odeszła dziewczyna.
W biegu starała się to jakoś poukładać w swojej głowie, czemu nie zauważyła, podejrzanego zachowania tamtej dziewczyny? Skąd ona miała ten wisiorek? W jej głowie nakładały się dwa obrazy, twarz przed chwilą spotkanej Togrutanki i twarz Sithanki z nagrania, wydawały się podobne, nie pamiętała wszystkich szczegółów ale były do siebie podobne. Usłyszała w korytarzy kilka metrów przed sobą kroki, starała się przyspieszyć, wspomagała się Mocą, zdawała się na swoje wyczulone, przez Moc i przez jej togrutańskie dziedzictwo, zmysły. Wiedziała, że Anakin jest niedaleko za nią, ale coraz ciężej było jej wykryć ściganą Togrutankę, wydawało jej się, że zmysły zaczynała zasnuwać gęsta mgła. Nie, tym razem nie wyjdzie na ofiarę, ma szansę udowodnić, że jednak coś potrafi i zrobi to! Zastanawiała się czemu Anakin jeszcze jej nie wyprzedził? W głowie odezwał się cichy, ledwie słyszalny głosik, mówiący, że może jednak w nią wierzył, może chciał dać się jej wykazać...Tak, jej samoocena była tak niska, że odzywała się tylko w najbardziej oczywistych momentach. Prawie się poślizgnęła skręcając w boczny korytarz. Zauważyła ją, odbiegała w stronę ostatnich drzwi po prawej stronie korytarza. Spróbowała jeszcze przyśpieszyć, dobiegła tam zanim drzwi się zamknęły i odepchnęła je. Wychodziły na klatkę schodową, dziewczyna była już w połowie schodów, nie myśląc wiele rzuciła się za nią przeskakując po kilka stopni na raz. Nie zwracała uwagi na otoczenie, nawet nie zauważyła kiedy zbiegły do podziemnych korytarzy. Kamienne ściany były starsze od większości budynków w mieście, miejscami wykruszone i pokryte mchem, podłoga popękana i nierówna, brak jakiegokolwiek źródła światła niczego nie ułatwiał więc sięgnęła po swój miecz i włączyła go. Zielona poświata rozświetliła najbliższą okolicę ale nadal nie widziała uciekającej dziewczyny, zdawała się jedynie na swój słuch i echo jej kroków odbijające się od ścian, niestety mieszały się z innym dźwiękami i trudno było precyzyjnie stwierdzić gdzie lub jak daleko odbiegła. Zaczynała odczuwać zmęczenie, była zlana potem, serce waliło jej jak szalone, czuła kłucie w całej klatce piersiowej a miecz zaczynał jej ciążyć. Może to było tylko złudzenie ale coraz wyraźniej słyszała jej kroki. Po kilku sekundach zaczęła dostrzegać ciemny zarys jej sylwetki. Odbiła się od podłoża i wspomaganym Mocą skokiem zrównała się z nią. Zamachnęła się mieczem, ale nagle ciemność rozświetliła smuga czerwonego światła i z niedostrzeżonej wcześniej srebrno-czarnej, prostej rączki wystrzeliła klinga drugiego miecza. Oczy dziewczyny zmieniły barwę na żółtą, białem symbole na twarzy zszarzały a na jej twarzy pojawił się sadystyczny uśmieszek. Bezbłędnie sparowała cios Ahsoki i odepchnęła ją mocnym kopnięciem w brzuch. Tano poleciała w tył i uderzyła plecami w ścianę.
-Miałam nadzieję, że coś cię zeżre w drzungli.-warknęła Sithanka kręcąc mieczem młynki.
-Wybacz, nie spełniam życzeń sithańskich, zdradzieckich...-Tano zachłysnęła się powietrzem kiedy poczuła nieznośny ucisk na klatce piersiowej.
Cała sceneria się rozmyła a jej oczy jakby przesłoniła czarna mgła, po kilku długich minutach wszystko wróciło do normy, poza tym, że zamiast Sithanki stał tam teraz Chase z mieczem w dłoni.
-Chase...co ty tu...-wymamrotała całkowicie skołowana.
Chłopak nie odpowiedział, bez słowa rzucił się na nią celując w jej serce. Ledwie uchyliła się przed ciosem, a chłopak zaatakował ponownie. Tym razem osłoniła się mieczem i spróbowała go odepchnąć. Kiedy to zrobiła Chase zmienił się w Lou, która natychmiast zaatakowała ją po swojemu. Tano zaczęła się cofać i odpierać ataki, ale równie szybko, jak to robiła zmieniały się osoby, z którymi walczyła. Wszyscy, którzy coś dla niej znaczyli pojawiali się jeden po drugim, aż w końcu stanął przed nią Anakin.
-J-ja nie chcę z wami walczyć...-wydusiła ze zmęczeniem ze słyszalną rozpaczą.
Nie uzyskała odpowiedzi, Anakin nie-Anakin zaczął się do niej zbliżać. Była wykończona, zlana potem, ledwie łapała oddech, obolałe mięśnie dawały o sobie znać, nie wiedziała skąd ale na lewym przedramieniu miała głębokie rozcięcie. Nie dałaby rady walczyć z Anakinem, nawet jeżeli to nie był on. Zaczęła się wycofywać, ale potknęła się o wystający kamień, przewróciła się i uderzyła głową w posadzkę. Przed oczami pojawiły jej się czarne plamy, zakręciło jej się w głowie i wszystko zrobiło się czarne.
***
-Smarku...Smarku...-słyszała jak przez mgłę głos Anakina.
Cicho jęknęła i poruszyła się, od razu pożałowała kiedy poczuła mdłości. Anakin coś mówił, ale brzmiało to jakby ona była pod wodą i oddzielona grubym murem od Skywalkera. Odczekała kilka minut i uchyliła powieki i w ciemności zobaczyła twarz Anakina, wszystko było zamazane, ale akurat go widziała prawie, że dokładnie. Uśmiechnął się kiedy zobaczył, że się obudziła.
-Pobudka Smarkuś.-lekko pogładził je policzek.
-Mistrzu...-jęknęła i spróbowała wstać.
-Spokojnie.-powiedział łagodnie.
-Ale...ty i Chase i Lou i...i wszyscy wy tam byliście i atakowaliście i...-zaczęła się jąkać a w jej oczach zabłysły iskierki strachu.
-Wiem, wiem, krzyczałaś, nie bój się...-odpowiedział.
-Ale...ale...-wymamrotała.
-Nie bój się, to była magia Sithów, nic ci nie będzie.-powiedział podnosząc ją.
-Mogę sama iść.-powiedziała cicho.
-Nie pyskuj i nie wierć się.-odparł Skywalker cofając się do wyjścia z korytarza.
Droga powrotna zajęła im kilkanaście minut, kiedy wyszli pierwsze co ich uderzyło, to pomarańczowe światło zachodzącego słońca. Tano poczuła jakby zdjęto z niej jakiś ciężar, już na pewno nie spotka rodziców, będzie miała spokój. Anakin zaniósł ją do pokoju i położył na łóżku.
-Na pewno dobrze się czujesz?-zapytał.
-Nic mi nie jest...poza tym, że przeze mnie straciliśmy szansę na znalezienie księżniczki.-odpowiedziała z miną świadczącą o jej niezadowoleniu.
-Nic się nie stało, ważne, że nic ci nie jest, poza tym wiemy gdzie szukać, dobrze sobie poradziłaś.-wywrócił oczami.
-Ty mnie pochwaliłeś? Może to tobie coś jest!-zrobiła wielkie oczy.
-Nie marudź...-i nagle oboje się roześmiali.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak oto po 5 godzinach patrzenia na pustą stronę z głową pustą jak...no nie wiem jak co, ale jednak napisałam. Nie wiem jak wyszło, od wczoraj mam maraton z Potterem, siedzą u mnie przyjaciółki i nam odbija tak, że nie dałby nam rady cały oddział klonów! :D Wiem, że czytają to max 3 osoby, nie wiem jak to się dzieje jak to robicie, że nagle jest prawie 3 tys wejść i tak mało komentarzy...magia czy co?! o.O No ale jednak to napiszę w ramach motywacji dla mojej zrytej bani proszę o komentarze. Dedyk dla Wiki, jesteś lepsza i nie zaprzeczaj :*. NMBZW <3

4 komentarze:

  1. A więc, z przyjemnością pragnę ocenić ten rozdział, ale najpierw zajmę wygodne miejsce na szczycie świątyni Jedi, rzucając balonami z wodą w Mistrzów [xd] Ale ciii, nic nie wiesz, jasne? Ahsoka siedzi obok i mi pomaga, więc ani słowa Anakinowi! Jak piśniesz choćby słówko... wysterylizuję cię, a Ahsoka dorzuci gwałt na twoim kocie! Zrozumiałyśmy się? No, mam nadzieję...*opiera rękę na kolanie i popisuje się kręcąc młynka blasterem, który wyślizguje jej się z rąk i ląduje na głowie Anakina* Ojć... wiesz, chciałyśmy być oryginalne i skomentować rozdział siedząc na dachu, ale teraz...eee...będzie kom w biegu *wieją, za nim je złapie*
    Więc, zaczyna się od tego, że nasi zajebiści idioci, z Idiotolandii(Podobno mają tam dobrą herbatę) gapią się tępo na siebie? Ach, tak?! Wy...wy...wy...wy przecudowni ciule, zamiast się gapić KISS! *.* Taak, to jest to! :3 Kiss!
    Ahsoka wymiguje się śniadaniem.. *facepalm* Nie, Smarku, Anakin i tak nie zrobi ci gofrów, ty cwany lisie! *pokazuje język, niczym mały gnom*
    ... i wpada na jakąś nie-sexi dziewczynę, na którą Anakin by nie poleciał [xd] :o
    Smarku, ty to masz szczęście do wpadania na brzydali i głupków. o: Współczuję. :3
    I wieje! Co za su... niewychowana dziewoja! *tup* Powinna powiedzieć, że "Nic się nie stało", ukłonić się i pięknie uśmiechnąć! :O
    Pff. Naszyjnik z Sową! *o* Mam taki, jestem księżniczką? Książę w złotym myśliwcu przybywaj! *jara się jak Des Leo* I mój genialny Anniś. :3
    Ahahahaha, nie. Goni ją, a ten pewnie poszedł kupić czekoladki dla Padme *facepalm* Trzeba go oduczyć takich zachować, on chyba naprawdę lubi puszyste babki. ;___; *uchyla się przed balonem wodnym, które Anakin wytrzasnął nie wiadomo skąd*
    I walka. Jebut, baboom, kaboom, dam, dam, dam!
    Chase! O_o To ty nie jesteś nad fontanną i nie łowisz groszy? A niedawno żebrałeś pod blokiem *ściana* Lou? To ty nie jesteś kwiaciarką? O_o
    Anakin? A ty mała cholero co tu robisz? Przecież zepsułam ci mie... oj, to nie ja... nic nie mówiłam. *marzyciel* Szczerze, myślałam, że będzie widziała Anakina po ciemnej stronie z Mustafar. xD Ale tak też jest the best. *.*
    I Annieś ją budzi, awww, to takie słodkie, normalnie rzygam tęczą do tęczowego wiadra. <3
    Haha i wracamy *.* Oj, Annie, dobry z ciebie Mistrz. :3 Mhhhmm, CUDO!
    Rozdział;
    fenomenalny,
    genialny,
    przeboski,
    cudowny,
    idealny,
    majestatyczny! <3
    Z niecierpliwością czekam na kolejny. ♥
    NMBZT! ♥
    ~Twoja, niekoniecznie ogarnięta Wika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślicznie <3
    Akcja była świetna <3
    Ja przepraszam, że się nie rozpiszę, ale jest 8:12 i za nic nie chce mi się ruszyć (poza tym ledwo widzę literki, bo okulary gdzieś posiałam).
    Pozdrawiam i czekam na next <3
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  3. ZAJEBISTE!
    Sorki ale wiecie...Języka mi brakuje przez wasze rozdziały!!
    NMBZT!<3;*
    Ja będę czytać nn ale komów nie dam bo ty u mnie nawet nie czytasz i nie komentujesz!
    FOCH FOREVER!

    OdpowiedzUsuń
  4. 1. Wika, a żeś się rozpisała! O.o Takiej litanii to jeszcze nie widziałam...
    2. Foch na blogerra bo nie raczy poinformować wcześniej o tym rozdziale i teraz nadrabiam... A do przeczytania mam jeszcze ten sprzed godziny...
    3. Jak Wika zobaczy, że wzięłam się za czytanie a nie piszę z nią to będę trupem... Oj, Des zobacz jak dla Ciebie ryzykuję... xD
    4. Auć... Auć... Auć... Ładnie jej się oberwało... Ale wiadomo z taką sadystką jak ty. xDD
    5. Małe wtrącu w komie: Eeee... co jest mojemu bratu? O.o ... Z własnej woli daje mi buziaka na dobranoc... Zawsze muszę się upominać. O.o ... A teraz wychodząc z pokoju szepcze "żegnaj Anakinie"... Wut? Nie ogarniam co mu odbija xDD
    6. Powrót do koma: Smarkuśu, Annie w Ciebie wierzy. Ty to masz samoocenę jak Des. (ZDĄŻYŁAM PRZECZYTAĆ TAMTEGO KOMA ZANIM GO USUNĘŁAŚ!!!) A obie jesteście the Best. :P No na poważnie. :* <3
    O, też mam naszyjnik z sową. *piąteczka*
    Eeeee... I nagle straciłam wenę na koma... To przez brata i jego dziwne zachowanie!! No dobra postaram się przy kolejnym rozdziale. :*
    NMBZT <3

    OdpowiedzUsuń